
Nazywam się Żaneta Konsek. W tym roku, w czerwcu, skończę 28 lat. Mieszkam w Radlinie, jednak pochodzę z Jaworzynki, bardzo szybko wyprowadziłam się z domu, bo już w wieku 18 lat (i zdecydowanie była to jedna z lepszych decyzji). Z zawodu jestem wizażystką oraz kosmetyczką, jednak nie z tym chciałabym wiązać swoją przyszłość. Najważniejsze decyzje podejmujemy za młodu, kiedy tak na prawdę nie mamy bladego pojęcia ani o sobie ani o świecie. Dalej… Współpracuję z kilkoma salonami kosmetycznymi, dojeżdżając do Klientek i za każdym razem staram się wymalować na ich twarzach uśmiech. Pracuję dorywczo, ponieważ na co dzień jestem pełnoetatową mamą. Mam dwóch cudownych synów (Igor ma 2 latka, a Ksawery 5 lat), ponadto jestem w ciąży z trzecim Szkrabem. Tyle cudów! Tak więc staram się pogodzić obowiązki domowe, opiekę nad dziećmi i pracę na wszystkie możliwe sposoby. Nie wyobrażam sobie nie pracować… to taki reset dla matki. Moją pasją, największą i taką która pozwala mi się realizować tak jak lubię i tak jak tego potrzebuję jest hiperrealistyczny rysunek. Uwielbiam oczy. Gdy znajduję chwilę i siłę, by usiąść przed kartką to zatracam się wtedy we własnym świecie. To jest takie moje miejsce na świecie bez względu na to gdzie aktualnie się znajduję… Dlaczego właśnie ołówek? Uwielbiam czerń i biel oraz głębię jaką razem tworzą. Nie narzucam kolorów, kolory wyobrazić sobie może każdy. Czerń i biel jest taka nieoczywista. Miałam możliwość już kilka razy wystawić swoje prace, m.in. w Bibliotece w Wodzisławiu Śląskim oraz w Gierczynie, oraz, co jest dla mnie niesamowitym wyróżnieniem, zaprojektować okładki do „Anielskiej Przystani” oraz „Anielskiej Terapii” Haliny Sochy. Na co dzień swoje rysunki publikuję na FB <tutaj>
Jaka jestem? Zdecydowanie jestem cicha i wycofana. Uwielbiam słuchać i niekoniecznie mówić. Halinka mówi, że nie jestem zagadkowa tylko tajemnicza i siłą trzeba wydzierać ze mnie informacje. Uwielbiam skróty, krótkie głębokie wyrażenia. Wymagam więc wysiłku i treningu mózgu, czego sama też potrzebuję. Jestem ogromną fanką Murakamiego, Kundery oraz poezji Anny Ciarkowskiej.
Co do projektu „Wiktorii”, niesamowite jest to, jak każda z nas zaczyna się do siebie zbliżać. Mamy odmienne zdania, często sprzeczne, ale o to w tym chodzi. Wierzę, że powstanie książka łącząca pokolenia, pokazująca to na czym tak na prawdę powinniśmy się skupić, kiedy odpuścić i kiedy być wsparciem, choć nikt nas o to nie prosił. Te nasze spotkania, gdzie przy kawie śmiejemy się, omawiamy sceny, czy nawet to co ktoś będzie jadł, to takie pozytywne. To nas jednoczy, bez względu na wiek. Liczę na to, że powstanie nie tylko cudowna książka ale również szereg mniejszych lub większych kolaboracji. I oczywiście ciąg dalszy… P.S. Wśród moich znajomych utarło się, że jestem fanką połowicznych zdjęć, że jestem jednooką piratką… takie też zdjęcie pozwoliłam sobie dołączyć 😉