Hybrydy to idealne wyjście dla każdej kobiety. Trochę trwało zanim to zrozumiałam… A potem uznałam, że to „luksus” na jaki zasługuję ? Jeździłam więc zrobić sobie pazurki do pewnej sympatycznej dziewczyny i byłam bardzo zadowolona. Ale ponieważ ja musiałam się dostosować do możliwości mojego męża by się wyrwać z domu, a ona sama wychowywała córkę to… No luksus nie był pełnym luksusem, bo było z nami jej dziecko. Urocze, przyznaję, ale jednak od jednego malucha, któremu nie zamykała się buzia „uciekałam” do drugiego. I w ten sposób ta chwila, gdy chciałam pobyć w ciszy i odpocząć nie była odpoczynkiem. A potem mąż zmienił pracę i odpuściłam lawirowanie między jego i jej grafikami.
W domu miałam oczywiście swój zestaw, ale nie byłam zadowolona z tego, jak robię hybrydy. Na jakiś czas odpuściłam całkowicie, a potem spróbowałam jeszcze raz. Szybko doszłam do wniosku, że mam już starą lampę i jej działania pozostawiają wiele do życzenia. Czas więc na zmianę!
I tak trafiłam na Nails Company. Oczywiście oprócz lampy upolowałam też kilka innych rzeczy! Bo wiecie jak to jest, nagle się okazało, że kilka innych rzeczy też się kończy, albo fajnie byłoby je mieć 😀
Lakiery
Termiczne lakiery mnie zawsze fascynowały, ale jakoś zwykle jest tak, że jeden kolor jest boski, a ten drugi już taki sobie. Tutaj czarny brokat zmieniał się srebrny. Już wiem, że będzie to mój ulubiony zimowy lakier… bo niestety, czarnego w tym upale bym pewnie nie zobaczyła… A to on mnie najbardziej zachwycił!
Lakier oczywiście przetestowałam, ale przyznam, że fotki nie mam, bo czerni w taką pogodę nie umiałam uchwycić, a zdjęcia pod woda mi nie wyszły 😀 Natomiast jest trwały, dobrze kryje. Ma boski ciemny kolor, a i jasny jest spoko, jeśli ktoś takie lubi – ja mam zawsze wrażenie, że moje ręce wyglądają na brudne. No nie umiem się pozbyć tej myśli! Jeszcze teraz – gdy się opaliłam…
Ale drugi lakier wpadł mi w oko kolorem. Lakier One step, kolor 1030 – fajna, stonowana, ciemna czerwień. Jedyny minus to jego konsystencja, bo jest bardzo wodnisty. Ale po pierwsze: niektórzy takie lakiery wolą, po drugie: jestem przekonana, że ta pogoda ma na to wpływ. Mnie łatwiej malować paznokcie gęstymi lakierami, bo zazwyczaj jednak gdzieś w pobliżu są dzieci i robię to na szybko. A druga sprawa jest taka, ze jak lakier jest wodnisty to potrzeba więcej warstw, tutaj właściwie najlepszą opcją byłyby trzy warstwy.
Dodatki
Do tego wybrałam sobie jeszcze szablony do przedłużania płytki paznokcia, bo mi się skończyły, a jednak od czasu do czasu ich używam. A moje poprzednie nie miały narysowanego kształtu… Także doceniam te nowe bardzo!
A kolejnym produktem był Antifungal – to dla mnie totalna nowość. Wcześniej używałam czegoś, co ukrywało się pod inną nazwą. Ale wychodzi ze mnie amatorszczyzna, bo nawet nie wiem, co to było!
No i oczywiście najważniejsze, czyli nowa lampa UV! Czas można ustawić na 30, 60 lub 99 sekund. Posiada czujnik ruchu – dla mnie znowu nowość, ale bardzo fajna i wygodna! Lampa jest niewielka i lekka, nie posiada dna. Przyznam, że pracuje mi się z nią doskonale, o wiele lepiej i wygodniej niż wcześniej. Jej kształt, lekkość i wielkość jest idealna do robienia pedicure.