Czytam, ciągle czytam, choć znowu tylko o dwóch pozycjach napiszę… problem polega na tym, że kiedy sięgam po poradniki to lubię je sobie dawkować. Nie da się przeczytać pół jednego wieczora. Ale dziś napiszę o NAJGORSZEJ książce w moim życiu! A zaraz potem o NAJLEPSZEJ jaką ostatnio czytałam!
14/52 „Z poczwarek w motyle” Patrycja Żurek
Naprawdę, ciężko przychodzi mi krytykowanie książek, ale o tej chyba nic dobrego nie jestem w stanie napisać! To druga tak kiepska książka w moim życiu. Pierwsza była napisana przez gimnazjalistkę mającą bogatego tatusia, więc została ślicznie wydana – trafiła do mnie w ramach jakiejś wędrującej akcji…
A ta przywędrowała z biblioteki, nie wiem jakim cudem, przez przypadek chyba! Ani pięknej okładki, ani porywającego opisu z tyłu… Zaczęłam ją czytać na początku stycznia, przez miesiąc zmuszałam się do czytania! Koszmar!
Ok, jeszcze historia może i godna opowiedzenia: naprzemiennie swoją historią dzielą się trzy kobiety, dwie z nich są przyjaciółkami (Sylwia i Zuza), trzecia (Katarzyna) jest samotną przyjaciółką, a potem kochanką męża Zuzy. To książka o miłości, bliskości, odchodzeniu, utracie dziecka, ciążach, układaniu sobie życia.
Napisana w sposób bardzo, bardzo, bardzo prosty. Styl mówiony bym powiedziała. Już to bywało drażniące, ale można uznać, że taki był pomysł autorki.
Ale już nagminnych błędów nie można uznać za czyjkolwiek zamysł! Znacie ten problem, kiedy telefon podpowiada Wam co chcecie napisać? Wystarczy chwila nieuwagi i wychodzi klops (kiedyś napisałam do babci DZIWKI zamiast DZIĘKI). Tutaj tych klopsów jest cała masa! Czytam czytam i nagle zamiast słowa „zastałam” jest napisane „zastanawiam” no szlag człowieka może trafić!
Wiem, że błędy się zdarzają, ale nie na każdej stronie. Zakładam, że jak się wydaje książki to ktoś je jednak czyta przed drukiem, co prawda nie ma informacji, że ktoś dokonywał korekty, ale jeśli nie było nikogo, kto zrobiłby to w imieniu autorki to ona sama miała obowiązek o to zadbać.
Jest to druga książka pani Żurek, ale nie wiem, czy mam ochotę sięgać po tę debiutancką…
(zajrzałam właśnie z ciekawości na lubimyczytac.pl i tam same zachwyty nad tą książką… może ja się nie znam…?!)
14/52
2,0 cm
Książka polskiego autora
Pożyczona z biblioteki
Pierwsze spotkanie z autorem
15/52 „Finanse osobiste dla przytomnych realistów” Marcin Iwuć
Jest to zbiór mądrości, wszystko w jednym miejscu. Autor wyjaśnia wszystko jak przysłowiowej krowie na miedzy, podaje przykłady, tłumaczy na konkretnych kwotach.
Sporo jest o długach i o tym, jak się z nich wydostać, ale i dla tych, którzy nie są zadłużeni jest to skarbnica wiedzy. Zmusza do zastanowienia się nad finansami w ogóle, nad tym gdzie wędrują nasze pieniądze, oraz jak małymi krokami można zrobić wielki krok w stronę bezpiecznej przyszłości.
To po przeczytaniu tej książki zrobiłam ostrą selekcję rzeczy w domu. I powoli się ich pozbywam zasilając konto oszczędnościowe.
Jestem wdzięczna losowi, że nie musiałam sięgać po kredyty i pożyczki, że jako tako, ale dajemy radę. Bo to już ogromny sukces! A do tego Sukcesu (przez wielkie S) Marcin Iwuć poprowadzi każdego, kto zechce skorzystać z jego wiedzy, dlatego raz jeszcze zapraszam na Jego stronę.
Mam nadzieję, że dojdę do tego etapu, że będę mogła swobodnie kupować sobie książki bez wyrzutów sumienia i wtedy w pierwszej kolejności sięgnę po Jego książkę „Jak zadbać o własne finanse”.
15/52
0,5 cm
Pierwsze spotkanie z autorem
Książka polskiego autora
Książka z długim tytułem (przynajmniej 5 słów)
Książka z gatunku, po który zazwyczaj nie sięgasz
Ostatnio tematyka finansowa mnie wciąga coraz bardziej, jestem w trakcie czytania książki, którą wygrałam u Oszczędnickiej, ale ją też sobie dawkuję, chłonę wiedzę jak gąbka, ale potrzebuję czasu na przemyślenia. Jak skończę na pewno o niej napiszę!
Czytanie idzie mi coraz wolniej, bo i dzieje się w moim życiu coraz więcej. Ale mam nadzieję, że dwie książki tygodniowo to będzie nadal minimum…
Jeden komentarz