To już moje trzecie spotkanie z Hudsonem i Alayną. Muszę jednak powiedzieć, że trzeci tom mnie zaskoczył… nie spodziewałam się… jesteście ciekawi dlaczego?
Zacznę może od tego, że po powrocie z urlopu czekała na mnie paczka z
Wydawnictwa Kobiecego, a w niej takie cudowności:
Oczywiście rzuciłam się na książki, jakbym nigdy żadnej w ręku nie miała i w wyniku losowania padło na tom trzeci „Uwikłanych” – stęskniłam się chyba za bohaterami.
Wydawnictwu bardzo dziękuję za możliwość przeczytania tych książek.
Najpierw podam Wam linki do wcześniejszych tomów – bo co to za przyjemność czytać od środka?
Potrzebowałam tylko chwili by zorientować się gdzie skończył się poprzedni tom i co się właśnie dzieje. Bo w świat bohaterów wskakujemy na główkę – i dobrze. Wprowadzenie w historię następuje w trakcie kolejnych zdarzeń, dzięki temu wszystko dzieje się szybko, w odpowiednim tempie – czytelnik nie ma szans się znudzić. No owszem, czasem kolejny opis seksu nieco wytrąca z rytmu – bo jednak chcemy wiedzieć co dalej… a tutaj lekarstwem na całe zło jest seks. Choć autorka używa różnych słów, mało romantycznych czy delikatnych, na opisanie stosunku seksualnego – można się przyzwyczaić.
Ale zastanawiacie się pewnie, co mnie zaskoczyło? Otóż… uczucia! Tutaj wreszcie pojawiają się ludzkie twarze bohaterów, uczucia małe i duże, szczerość i rozmowa – a nie tylko łóżko, i prysznic, i biurka, i inne powierzchnie, gdzie można by przelecieć Alaynę.

Z książką spędziłam dwa wieczory. A kiedy na moment oddalałam się od książki widziałam jak zakrada się mąż i coś tam podczytuje… Już drugi tom kazał sobie czytać w samochodzie, a tu proszę – sam sięgnął…
Nie, to pewnie nie znaczy, że książka jest taka wspaniała, bo mój mężczyzna wetknął w nią nos. Nie uznałabym tego za wytyczną. Ale wiecie, ja tu sobie spokojnie czytam, a jego korci… „A Ty znowu czytasz tę książkę o seksie…?” ano czytam 😉 i przepadam…
Kiedy byłam w ciąży miałam takie momenty, że płakałam na reklamach proszku do prania – normalnie też bywam nadwrażliwa, ale bez przesady… no i wiecie – raz mi się oko zaszkliło łzami podczas czytania tej książki.
Co by Wam tu napisać o samej treści, żeby za dużo nie było, a jednak by zachęcić do przeczytania…
Wiadomo, wielkie miłości mają wielkich przeciwników. A jeśli do tego dodać samych bohaterów, którzy są swoimi przeciwnikami to robi się z tego niezły kocioł!
Czy chorobliwa zazdrość jest tylko podniecająca, czy jednak bywa niszcząca dla związku? I czy naprawdę ktokolwiek jest w stanie kochać POMIMO wszystko?
Już nie wspomnę o tym, że nigdy nie możemy być pewni czy przyjaciel jest naszym przyjacielem, czy już wrogiem…
Bohaterowie nie mają łatwo, ale możliwość bycia z nimi i w trudnych chwilach i w tych pięknych jest naprawdę kusząca.
Cóż… teraz to nie mogę się doczekać kolejnej części! Bo ja przepadłam, ta historia mnie wciągnęła i nie chce puścić…
Wiecie, literatura erotyczna, jest literaturą erotyczną – nieporównywalną z żadną inną. Jej ocena w kategorii dobra – zła … jest prosta. Jeśli nie lubisz tego rodzaju książek to po nią nie sięgaj, ale jeśli czasem masz ochotę poczytać o bogatym i przystojnym księciu i biednej zagubionej dziewczynce to wybierz tę książkę… Ona co prawda nie zmusi Cię do myślenia o pokoju na świecie i innych ważnych kwestiach, ale sprawi, że oderwiesz się od rzeczywistości, zamkniesz oczy i pomarzysz, a do tego masz możliwość ocenić, kto jest wrogiem a kto przyjacielem…. i wcale nie jest powiedziane, że wpadniesz na prawdę od razu!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:

464 strony