Na krakowskich Targach Książki miałam możliwość poznać Iwonę Walczak i było to dla mnie bardzo ważne – również z tego powodu, że książkę „Malinowa Trufla” objęłam patronatem. A dziś chcę Was zaprosić na recenzję i ogłosić może jakąś fajną zabawę…
Na dzień dobry dowiedziałam się, że jestem stanowczo zbyt młoda by patronować tej książce, bo bohaterka jest czterdziestolatką… To był ten moment, kiedy jeszcze nie znałam treści całej książki, bo ona dotarła do mnie dosyć późno, i nie do końca wiedziałam o co chodzi i dlatego byłam troszkę zdziwiona… Wydawało mi się dosyć zabawnym pomysłem obejmowanie patronatów na podstawie wieku albo przeżyć blogera – na to chyba żadne wydawnictwo by nie poszło…
Jednak po przeczytaniu książki doszłam do wniosku, że rzeczywiście niektóre osoby w moim wieku mogłyby nie zrozumieć bohaterki, albo źle ją odebrać, albo po prostu oceniać i myślę, że tego obawiała się autorka najbardziej… ale tylko się tego domyślam!
Książka mi się spodobała, jest rzeczywiście nietypowa, troszkę niekonwencjonalna… właściwie takiej treści jest niewiele w literaturze, taki opis ekshibicjonistyczny troszeczkę, przyznanie się do porażki, do niezadowolenia ze swojego życia, ze swojego męża, z matki, siostry… Książka jest pełna osamotnienia w każdej dziedzinie swojego życia, i w pracy, i w domu, takiego liczenia każdego grosza, męża darmozjada… Mąż to trochę taka literacka wersja Ferdka Kiepskiego, tyle tylko, że Boguś nie ma sposobu na życie, on po prostu egzystuje na koszt żony, a ona się na to wszystko zgadza! W związku z tym, kiedy pojawia się możliwość życia inaczej, choćby w ukryciu i choćby od czasu do czasu w ogóle mnie nie dziwi to, że ona się na to decyduje!
I nagle staje się kobietą szczęśliwą, zadowoloną, spełniającą swoje marzenia, a zrobi to za plecami męża z innym mężczyzną. No jest to już inna sprawa, ale daleko jest mi od oceniania jej, bo sama nie wiem jak bym się zachowała w sytuacji, w której ona się znalazła. Każdy z nas ma na swoim koncie, bez względu na to czy ma tych lat 30 czy 40, pewne wydarzenia w swoim życiu, które determinują jego zachowania w przyszłości i to jaki jest i myślę, że nawet jeżeli nie żyjemy w takiej rodzinie i nie mamy takich warunków to mimo wszystko jest w naszym życiu coś, co byłoby w stanie nas popchnąć do takiego kroku. Choć byłoby to może niekoniecznie zgodne z oczekiwaniami społeczeństwa, ale też niekoniecznie musi to być krok w ramiona innego mężczyzny…
Klamra jaką zastosowała autorka to również bardzo ciekawy zabieg.
Poznajemy bohaterów w danej chwili, a po wyjaśnieniu sytuacji cofamy się o 10 miesięcy i poznajemy ich losy krok po kroku. Dowiadujemy się w jaki sposób stało się to, że dotarli do tego miejsca, w którym są teraz. To szalenie ciekawy zabieg, bo nadaje książce nowego wymiaru, dzięki temu właśnie mamy możliwość nie oceniania Elżbiety w momencie kiedy ją poznajemy. Początkowo nie do końca wiadomo, kim jest Bogdan, kim jest Julian, a i relacje z matką są niejasne i dopiero później wszystko się wyjaśnia, w taki bardzo prosty sposób…
Czy chciałabym Wam polecić tę książkę? Tak! Na pewno!
Replika kolejny raz zaskoczyła mnie książką, która porusza trudny temat, ale równocześnie bardzo ważny i porusza go w taki nienachalny sposób… To podoba mi się przede wszystkim!
Chcę więcej książek Iwony Walczak => to mój plan na 2018 rok!
Jeden komentarz