„Jutro będziemy szczęśliwi” Anny Dąbrowskiej to książka, która długo czekała na swoją kolej, ale ponieważ wiedziałam, że jest grudniowa to chciałam z nią troszeczkę poczekać i bardzo się cieszę, że tak zrobiłam!
Czas w książce pokrywa się z tym, co dzieje się za oknem… spodziewacie się pewnie, że jest to w takim razie książka świąteczna, które opisuje święta, Wigilię, a to zupełnie inny rodzaj literatury.
Książka jest jakby pamiętnikiem, mamy daty, wszystko jest konkretnie poukładane – zaczęłam czytać książkę dokładnie pierwszego grudnia, czyli wtedy, kiedy ma miejsce pierwsza scena książki i to sprawiło, że się po prostu totalnie wyciągnęłam w tę historię! Historię, która jest bardzo trudna. To nie jest książka o pięknych świętach, o miłości, o dobroci, pakowaniu prezentów, oczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę… wręcz przeciwnie, jest to historia, która dotyczy młodej dziewczyny, która właściwie wegetuje…
Zuza żyje w niewielkim miasteczku, pomaga w sklepie ojcu, pomaga w sklepie matce, ale nie robi niczego dla siebie… ona ciągle czeka. Przez ostatnie 3 lata próbuje poskładać siebie i swoje życie w całość…
A co wydarzyło się 3 lata temu?
Otóż trzy lata temu jej ówczesny chłopak, Adam, wyjechał , a właściwie zniknął… po prostu jednego dnia był, a drugiego dnia nie było już ani jego, ani jego rodziców.
I to nie daje jej spokoju. Myślała, że to będzie miłość na całe życie a on był i nagle go nie ma, nie odbierał telefonów. nie odbierali jego rodzice i nie było z nim żadnego kontaktu. A jednak ona ciągle wierzy, że on wróci – bo ciągle go kocha.
Oprócz tej historii opowiedzianej przez Zuzę, poznajemy również równolegle opowiadaną historię oczami Adama. O tym jak wygląda jego życie i tęsknota.
Pewnie Was to zdziwi, skoro on kocha ją, ona kocha jego, oboje tęsknią, ona w Polsce, a on w Niemczech. Jest to bardzo trudne , większość z Was pewnie nie potrafi sobie wyobrazić takiej przeszkody, która w dzisiejszych czasach mogłaby stanąć na drodze dwójce ludzi, żeby się spotkać, skontaktować… a jednak może się tak zdarzyć!
Nie chcę Wam zdradzać wszystkich tajemnic, ale rzeczywiście Adam skrywa pewną tajemnicę, by chronić Zuzę… co jednak, gdy Zuza również postanowiłaby go chronić?
Znowu zasypałam Was lawiną pytań, ale co ja mogę, że jak napiszę jedno zdanie więcej to stracicie radość z odkrywania kolejnych tajemnic?! Nie wybaczyłabym sobie, gdybym Wam to odebrała! Spać bym nie mogła przez wyrzuty sumienia…
a przecież wystarczy sięgnąć po książkę… sięgnij, mówię Ci!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce i wydawnictwu!