Dziś mikołajki, więc proponuję książeczkę dla najmłodszych… Miałam w planach napisać aż o trzech, ale w sumie ta tak bardzo zainteresowała Szymona, że skupiłam się na tej jednej…
To krótka historia, którą znalazłam na półce z książkami, a nawet nie miałam pojęcia, że ją mamy! Ale co czytać, skoro dziś są mikołajki – to musiała być książka o dzisiejszym bohaterze.
Poznajemy małego Mikołaja, który mieszka z mamą i tatą i niczego do szczęścia mu nie brakuje. Ma świadomość, że inne dzieci są biedne, nie mają co jeść, nie mają zabawek i ładnych ubrań, ale on nie może na to narzekać. Jest jednak bardzo wrażliwy na potrzeby innych i stara się na każdym kroku pomagać biedniejszym. Na szczęście rodzice popierają go w tym co robi…
I tak Mikołaj oddaje tyle jedzenia, ile jest w stanie unieść, albo przygarnia porzuconego psa, czy pomaga starszemu panu…
i tak zaczyna się w dzieciństwie, a trwa aż do starości i dlatego właśnie zamieszkuje na Północy i przez cały rok zbiera siły by 6 grudnia odwiedzić maluchy grzeczne i grzeczniejsze i obdarować je drobiazgiem.
Piękna, wzruszająca i mądra książeczka! Bardzo się cieszę, że po nią sięgnęliśmy i spędziliśmy z nią odrobinę czasu…
Ah, miałam wspomnieć o ilustracjach… odniosłam wrażenie, że każda strona narysowana jest w zupełnie innym stylu i jest to nietypowe, ale bardzo ciekawe!