Kolejny raz książka Magdaleny Witkiewicz wpadła mi w ręce. „Cześć, co słychać?” to najnowszy tytuł… czytaliście już może?
Przyznam się od razu, że autorka kojarzyła mi się jakoś zawsze z zabawnymi historiami, takimi bardzo życiowymi, ale jednak podszytymi humorem. Za ten humor ją bardzo polubiłam, ale z czasem okazało się, że niektóre jej książki jednak nie rozśmieszają, a po prostu chwytają czytelnika za ramiona, rzucają o ścianę i przygniatają zmuszając do przemyśleń. Taka właśnie jest ta książka…
„Cześć, co słychać?” Magdalena Witkiewicz
Zaczęło się od tego, że próbowałam wygrać tę książkę chyba we wszystkich możliwych konkursach, ale szczęście się na mnie wypięło i tyle… Jednak na świecie są dobrzy ludzie, więc dziękuję Ci
Matko Puchatko! Byłaś ciekawa mojej opinii, bo myślisz, że u mnie wszystko jest albo białe albo czarne i spodziewasz się surowych osądów?
Czy uwierzylibyście, że zwykłe „cześć, co słychać?” może wywrócić Wasze życie do góry nogami? Takie niewinne, a może spowodować burzę z piorunami i koniec wszystkiego? Zuzanna przekonała się, że tak się zdarza…
Dziś, w czasach Facebooka nie można powiedzieć, że nie mamy jak utrzymywać kontaktów ze znajomymi z młodości. Oczywiście, nie są to takie kontakty jak kiedyś, ani nie wiążą się ze wspólnym piciem kawy czy piwa twarzą w twarz, ale jednak możliwość jest.
Pamiętasz swoją pierwszą miłość? Odnaleźć ją w odmętach sieci to żaden problem! W dodatku można bezpiecznie podglądać przyjaciółkę z piaskownicy albo Ankę z równoległej klasy, której nie cierpiałaś… Możesz również te przyjaźnie odnowić… tylko czy zawsze warto?
Chyba każdy tak ma, że nie docenia swojego szczęścia, za to uważa, że ktoś obok ma cudowne życie. Nie jest tak? Pamiętasz, jak koleżanka zazdrościła Ci męża i dziecka w drodze, a Ty myślałaś tylko o tym, że ona właśnie jest zakochana po uszy, piątkowe wieczory spędza na imprezach, a spontaniczne wycieczki to dla niej żaden problem… podczas gdy Wy spędzacie czas przed TV, na randki przecież z żoną się nie chodzi, a na spontany z niemowlakiem nie macie sił!
I o tym właśnie jest ta książka…
Zuzanna ma cudownego męża, który dba o żonę, o córki, dzieli z nią obowiązki domowe, a gotuje jak najlepszy szef kuchni. No i od lat rozkręca firmę, więc wiadomo – jest zmęczony. Romantyzm ze związku wywiało już dawno, a Zuza ma chęć poczuć się jak przed laty…
Facebook ułatwił spotkanie czterem przyjaciółkom z liceum, odkurzył wspomnienia i… dawne miłości. Zuza wysyła niewinną wiadomość do Pabla pytając co słychać i tak rusza lawina zdarzeń…
Czy to grzech, że Zuza chce poczuć motyle w brzuchu? Czy grzech, że potem chce więcej i więcej… że chce wyrwać się z domu i odpocząć od bycia poukładaną, odpowiedzialną matką i żoną?
Przyznajcie same przed sobą… nawet jeśli macie kochanego męża to czy nigdy nie pojawił się ktoś, z kim lubiłyście spędzać czas, kto patrzył na Was zupełnie inaczej – nie jak na żonę, czy matkę dzieci – jak na kobietę. Piękną kobietę. Czy nie zdarzyło się Wam rozpiąć jednego guzika u koszuli więcej niż zwykle? Nawet włożyć bieliznę, która jest na wielkie okazje… co z tego, że miałyście świadomość, że on jej nie zobaczy! W końcu czułyście, że na nią zasługujecie tego dnia…
Mam tu na myśli niewinny flirt… bo flirt jest niewinny jeśli wiemy, kiedy powiedzieć stop. Nie każdy wie. Czasem granica nam się zaciera i bywa za późno, czasem tej granicy nie widzimy wcale.
Najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie, choć w pewnej chwili już nieco podejrzewałam, ale o ile byłam w stanie wyjaśnić sobie zachowanie bohaterki przez niemal całą książkę o tyle, gdy poznałam tajemnicę sprzed lat… nie, jej fascynacja ukochanym z liceum stała się dla mnie mniej zrozumiała…
To po prostu książka o życiu. Zmusza do przemyśleń, do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem… ja się zastanowiłam i lecę poprzytulać męża. Tego, który ma cały worek wad, ale przy nim czuję się bezpiecznie, a czasem nawet kwiaty gdzieś zerwie, albo pączka mi kupi 😉
42/52
2,5 cm
Książka wydana w 2016 roku
Książka polskiego autora
Pożyczona od znajomego
Klasyczny romans
Książka z okładką w kolorach zimy, wiosny, lata, jesieni
Jeden komentarz