Dobra, jeśli do mnie zaglądacie od czasu do czasu to wiecie, że nie czytam fantastyki. Jeśli nie zaglądacie to od razu się do tego przyznaję. No jakoś mnie nie ciągnie, ale kilka razy trafiła mi się taka książka i zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Dlatego próbuję dalej… jesteście ciekawi jak było tym razem? Czy „Pierwszy róg” jest również dla „niefanów” fantastyki? Co Richard Schwartz dla nas przygotował?
Dziś premiera, a ja przychodzę do Was z recenzją! „Pierwszy róg” to debiut, pierwsza część serii „Tajemnica Askiru”, a będzie ich aż sześć. Dla miłośników fantastyki to na pewno świetna wiadomość, szczególnie, że pierwszy tom ma około 500 stron. Co też Schwartz wymyślił ciekawego?
Być może jeżeli ktoś czytuje fantastykę to go to nie przerazi, ja się trochę wystraszyłam kiedy się zorientowałam, że wszystko wydarzy się w karczmie! Wiecie, 500 stron w jednym miejscu, to moim zdaniem nie daje zbyt dużych możliwości. Szczególnie jeśli autor jest debiutantem, a mimo wszystko było ciekawie!
Wszystko dzieje się w Karczmie pod Głowomłotem, wokół śnieg, żadnej cywilizacji, a w środku utknęli różni ludzie. Podróżnicy schronili się tam przed śnieżycą i już to było niekomfortowej, jednak wszystko się komplikuje jeszcze bardziej, kiedy zostaje odnalezione ciało parobka. Brutalne morderstwo, kiedy wszyscy są uwięzieni w jednym miejscu… zaczyna się ciekawie.
Muszę przyznać, że książka od początku mnie wciągnęła, byłam bardzo ciekawa, co będzie dalej, a przy okazji wywołała takie uczucie lęku, niepewności i trochę tajemniczości. Tak naprawdę nie do końca wiadomo, kto jest kim, ale to chyba sprawiło, że książka podobała mi się jeszcze bardziej! Schwartz zaskakuje bardzo pozytywnie!
Przyznam, że jeżeli to debiut to jest naprawdę świetny! Nie wiem, czy przeczytanie pierwszego tomu sprawiło, że będę z niecierpliwością czekać na kolejne tomy, ale nie dlatego, że coś było nie tak! Raczej dlatego, że ciągle się uczę tej fantastyki. Myślę, że potrzebuję czasu, że muszą sobie ten rodzaj literatury dawkować i małymi krokami poznawać go dokładnie. Kiedy pojawi się drugi tom to ja chętnie po niego sięgnę, ale nie będzie mi to spędzało snu z powiek…
Głównym bohaterem książki jest Havald, jeden z gości w karczmie, wojownik, który sporo przeżył i stara się ignorować otoczenie. Stanowczo określiłabym go jako skrytego, tajemniczego i to chyba było dla mnie najciekawsze w nim – ta tajemnica!
Z kolei drugą tak ważną postacią jest Leandra, czyli elfka, która ma zdolności władania magią. Ona z kolei jest młoda, ciekawa i silna przy okazji. Oprócz nich pojawiają się inne postaci, powiedziałabym drugoplanowe, ale są nieźle opisane.
Moje obawy, że Karczma jego jedyne miejsce, w którym rozgrywa się akcja to za mało okazało się zupełnie niepotrzebne! To dało książce wyjątkowy klimat i przede wszystkim wszystko było bardzo dobrze przemyślane i nawet dla mnie, czyli totalnego laika książkę czytało się z prawdziwą lekkością. Podobało mi się też to, że pojawia się zbrodnia, zagadka… Kto zabił? Czy grasuje bestia?
i nawet ta magia mnie nie przeraziła aż tak bardzo…
Macie ochotę sięgnąć po książkę?