To książkowy debiut Meg Adams, chociaż autorka wydawała już opowiadania razem z grupą Ailes. O jednej z antologii pisałam na blogu, natomiast jeszcze w tym roku pojawi się kolejna. Czy opowiadania można zaliczyć do debiutu? Zwykle pewnie nie, ale opowiadanie miało ponad 100 stron, więc to już kawał dobrej lektury.
Zarówno opowiadania jak i „Architektura uczuć” Meg Adams to mieszanka wybuchowa. Prolog jasno informuje nas, że będzie mrocznie, brutalnie i ciekawie. Zaczyna się ostro i wciąga od pierwszych zdań… A potem przechodzimy do pierwszego rozdziału i jest bardzo zwyczajnie. Ot spotkanie w knajpie, roztrzepana i piękna pani architekt, stare znajomości. Zwyczajnie. Pojawia się trochę informacji, których się nie spodziewamy jak na przykład wspólna przyszłość…
W tym miejscu autorka podczas wywiadu zwróciła mi uwagę, że zdradzam zbyt wiele… ale coś jednak muszę Wam opowiedzieć…
Bohaterowie
David to przystojny, pewny siebie, sławny architekt. Ma polskie korzenie i ukryte tajemnice. Znajomość z przeszłości przyniesie mu wiele problemów, co więcej wciągnie w to również innych.
Oliwia młoda, piękna i nieco roztrzepana. Ciągle pamięta pierwsze silniejsze uczucie z nastoletnich lat. Lubi mieć rację, przez co w relacjach z Davidem ciągle iskrzy. Czy z tych iskier wybuchnie ogień?
Książka jest mieszaniną romansu i akcji. Barwne opisy, świetnie skonstruowani bohaterowie i piękny Kraków w tle. Czego chcieć więcej? Autorka usypia naszą czujność snując historię by zrzucić bombę na czytelnika. Przy tej książce nie da się nudzić. Kiedy już zaczniesz czytać nie będziesz chciał przestać, a gdy dotrzesz do końca z niecierpliwością zapytasz: kiedy następna?
A ja już wiem, że następna jest i czeka. My też czekamy. Oby jak najszybciej kolejny tytuł trafił na półki!