Jakiś czas temu spotkałam się z książką Karoliny Klimkiewicz – dałam się zaczarować „Jeśli tylko…” <klik> . Dziś chcę pokazać Wam kolejną książkę autorki. Książkę zupełnie inną niż poprzednia. „Dopóki starczy mi sił” to opowieść, która ma niewiele z magii, o której pisałam w recenzji „Jeśli tylko…” Nie ma tam magii, ale jest historia. Historia niecodzienna, niektórzy mogą powiedzieć, że nierealna, ale czy na pewno?
Bohaterką książki „Dopóki starczy mi sił” jest… No właśnie – tu pojawia się pierwszy problem… Bo dziewczyna siedzi w samolocie i zmienia się na naszych oczach. Wyciąga soczewki, zmienia włosy i charakter. Dominika przestaje istnieć, a dopiero się pojawiła. Dobra, w takim razie poznajemy Avę. Kim będzie Ava? Wszystko do tej pory skrupulatnie było zapisywane w zeszycie… Tym razem jest inaczej.
Kim jest bohaterka?
Tak naprawdę to Zoe, która ucieka razem z ciotką Camillą. Ucieka zostawiając za sobą całe życie. To prawdziwe i to ułożone. Bo to nie pierwsza ich metamorfoza. Do tej pory kobiety były: siostrami, matką i córką, kuzynkami… Wielokrotnie tworzyły dla siebie różne życiorysy i dzięki nim przez chwilę mogły w miarę spokojnie zamieszkać w nowych miejscach. Tym razem przeprowadzają się do małego, nadmorskiego miasteczka. Jonesport. I właśnie to miejsce stanie się dla nich przekleństwem. A może wybawieniem?
Zastanawiacie się pewnie przed czym lub przed kim uciekają kobiety. Przecież Zoe jest jeszcze bardzo młoda, chodzi do szkoły…
I właśnie w szkole w Jonesport coś się zmienia. Dziewczyna, która do tej pory trzymała się z dala od kłopotów na „dzień dobry” w nie wpada. Starcie ze szkolnym mięśniakiem sprawia, że wszyscy wiedzą o nowej mieszkance. Również grono znajomych Avy vel Zoe jest bardzo oryginalne – kolorowa Rainbow i specyficzny Eddie roztaczają nad nią pieczę i oferują jej swoją przyjaźń.
Oczywiście uwagę na dziewczynie skupia też szkolna „grupa trzymająca władzę” – nie wszyscy jednak nastawiają się do niej negatywnie…
Zoe jednak od bardzo dawna nie może pozwolić sobie na życie pełną piersią, nie może zachowywać się jak zwykła nastolatka. Mroczna przeszłość stale każe jej uważać… Ale teraz pojawia się przyjaźń z Rainbow i Eddiem, no i jeszcze Liam… Dziewczyna czuje, że zbliża się czas, kiedy będzie w końcu musiała komuś zaufać i odkryć karty.
***
Autorka pokazuje nam historię niełatwą – szczególnie dla dorastającej, młodej dziewczyny. Uciekając od wszystkiego nie może uciec od samej siebie. Od swoich uczuć, przeżyć, od dojrzewania.
To historia dziewczyny, która boryka się nie tylko z pierwszymi uczuciami, ale i tragedią, przed którą nikt nie może jej uchronić. No może poza nią samą…
Czy Zoe-Ava zaufa swojej nowej paczce przyjaciół. Czy razem z nimi stawi czoło szkolnym prześladowcom i tym gorszym – z przeszłości, których oddech czuje na karku.
Powiem Wam szczerze, że nie spodziewałam się aż tak wciągającej historii. Byłam pewna, że to jedna z tych historii, które przeczytam i zapomnę. A tu znalazłam tyle ciekawych przemyśleń, tyle szczegółów. Pozornie błahych. I do tego cytaty, którymi autorka rozpoczynała każdy kolejny rozdział! Wspaniałe!
Książka przypominała mi trochę serię „Żona mordercy”, trochę „Obietnicę”.
Nie wiem, czy mogę zostawić Was z kolejnym zdaniem, ale… Zakończenie książki moim zdaniem zasługuje na oklaski! Nie spodziewałam się, że autorka tak nas zostawi z nim…
Od razu czułam, że Karolina Klimkiewicz ma lekkie pióro. Ale nie spodziewałam się, że tak niemagiczną historią mnie zaczaruje!
Myślę, że to bardzo dobra książka…