Książkę Wioletty Piaseckiej przywiozłam Szymonowi z Targów Krakowskich i chociaż przeczytaliśmy ją już milion razu to jednak na blogu się nie pojawiła. A to duży błąd! Bo chyba każdy chłopiec miałby ochotę ją przeczytać.
Znacie jakiegoś chłopca, który choć przez chwilę nie chciałby być znanym piłkarzem? Prędzej czy później każdy jest na tym etapie…
Dokładnie tak samo jak bohaterowie książki, którzy postanawiają stworzyć własną drużynę, która będzie tak genialna, że łowcy talentów sami będą o nich walczyć.
Nie mają wiele, zniszczone boisko, zardzewiałe bramki, ale mnóstwo zapału i dobrych chęci. Czy to wystarczy?
Pierwszy problem pojawia się, gdy trzeba znaleźć nazwę dla drużyny – wiadomo, każdy ma swój pomysł i trudno się zdecydować… ale w końcu im się udaje. Stawiają na dobrą zabawę, na wsparcie i przyjaźń.
Ćwiczą każdego dnia i cieszą się tym, co robią, jednak któregoś dnia zostają wyzwani na pojedynek, ich przeciwnicy mają piękne, zadbane boisko i jednakowe stroje, jest ich też więcej… chłopcy walczą dzielnie, ale przegrywają…
Wtedy właśnie przychodzi myśl, że ich drużyna to głupota, bo nie mają szans z innymi, ale nie poddają się, ćwiczą jeszcze więcej i chcą walczyć o marzenia…
w końcu i oni mają piękne stroje i zaangażowane w kibicowanie koleżanki, a przed nimi turniej… jak się potoczy gra?
A kiedy już poznacie całą historię to na końcu czekają na Was zagadki… dotyczą sławnych piłkarzy. Tatusiowie powinni sobie poradzić, a mamy? Dla mam na końcu książki są odpowiedzi 😉
Zapraszam Was do wspólnego czytania z dziećmi!