To jak wiele wątków kryje książka Hanki Saqib jest trudne do opisania, a jednak książka niesamowicie wciąga i nieustannie spotykam się z pozytywnymi opiniami czytelników. Dla mnie to podwójnie ważne, bo książkę poznałam o wiele wcześniej niż pojawiła się w księgarniach. I choć nie miałam jeszcze okazji poznać autorki osobiście to właśnie odliczam dni do naszego spotkania podczas Festiwalu Książki w Miechowie. Jeśli tylko macie po drodze zapraszam w sobotę (12.10.2024) o godzinie 15.00.
Ale zanim autorka wpadnie w ramiona czytelników zapraszam Was do naszej krótkiej rozmowy.
W Twojej książce pojawia się wiele elementów, z których każdy mógłby być osobną książką, mam na myśli uzależnienie, toksyczny związek, te części podróżnicze i kulturowe, szczypta romansu i zrozumienia siebie. Co, Twoim zdaniem, jest w „Ukłonie świata” najważniejsze?
Wszystkie wspomniane przez Ciebie wątki są istotne, ale chyba najważniejsze jest poszukiwanie siebie i własnego miejsca w świecie. Wchodzenie w dorosłość, wbrew temu co głoszą słowa piosenki „Dwudziestolatki”, wcale nie jest łatwe i beztroskie. Postanowiłam podzielić się moimi doświadczeniami, żeby dodać otuchy tym, którzy sami borykają się z trudnymi życiowymi decyzjami.
Skąd pomysł na tytuł książki?
No właśnie ze wspomnianej przed chwilą piosenki Macieja Kossowskiego, a dokładnie z wersu „Dwudziestolatkom zawsze w pas się kłania świat cały świat”. Te słowa zainspirowały mnie do tego, żeby po pierwsze znaleźć przyczynę, z powodu której świat mi się nie kłaniał w pas, a po drugie sprawić, żeby to zrobił, czyli żebym odnalazła tę przysługującą dwudziestolatkom beztroską radość życia z piosenki.
Wydajesz książkę nie pod swoim nazwiskiem, ale to też nie do końca pseudonim – opowiesz o tym?
Kiedy kilka lat temu wymyślaliśmy z moim mężem nazwę naszego bloga, postanowiliśmy nazwać go od naszych imion: Hanka i Saqib, ale to „i” w środku było niepraktyczne, więc się go pozbyliśmy. Kiedy założyłam profil Hanka Saqib na FB i IG, wszyscy myśleli, że Saqib to moje nazwisko. Jest to o tyle zabawne, że w Pakistanie kobiety po ślubie przyjmują za nazwisko imię męża, więc gdybyśmy mieszkali w Islamabadzie, a nie w Warszawie, to mój obecny pseudonim byłby pewnie moim prawdziwym nazwiskiem.
Jak długo powstawała książka?
Kilkanaście lat, ponieważ rzadko znajdowałam czas, żeby pisać książkę systematycznie przez dłuższy okres czasu. Pisałam zrywami, potem miałam wiele miesięcy, a czasem kilka lat przerwy, ale zawsze do niej wracałam.
Nasze regularne przeprowadzki do nowych krajów w Azji i Afryce nie pozostawiały wiele wolnego czasu na pisanie. Poza tym potrzebowałam czasu, żeby nabrać dystansu do siebie i świata. A kiedy w końcu stwierdziłam, że książka była skończona, spędziłam jeszcze rok dopracowując szczegóły w tekście.
Czy książka w całości jest fikcją? Jak dużo w niej prawdziwych elementów?
Na początku chciałam udawać, że powieść to fikcja, ale dość szybko czytelnicy połapali się, że to nieprawda, więc stwierdziłam, że nie było sensu dłużej udawać. „Ukłon świata” to powieść autobiograficzna, opisane w niej wydarzenia są prawdziwe, ale wszystkie imiona oraz inne szczegóły dotyczące bohaterów zostały zmienione tak, żeby nikt nie mógł mnie pozwać o zniesławienie.
Oczywiście wątki migrenowe są fikcyjne.
Czy w planach masz kolejną książkę?
Po Wietnamie mieszkaliśmy z Saqibem jeszcze w Tanzanii, ZEA, Arabii Saudyjskiej, Beninie i Bahrajnie. We wszystkich tych krajach mieliśmy wiele przygód, które chętnie opisałabym w kolejnej powieści. Pewnie zajmie mi to kolejne kilkanaście lat, więc mam książkę w planach, ale nie liczyłabym na nic
w najbliższym czasie. Mam ten luksus, że jestem swoim własnym wydawcą, dzięki czemu nie muszę pisać pod presją oczekiwań rynku. Na razie chcę się skupić na promowaniu „Ukłonu świata”, a kiedy nadarzy się ku temu odpowiedni moment, wezmę się za pisanie następnej powieści.
Czy zdarzyło Ci się już spotkać z krytycznymi opiniami dotyczącymi
książki?
Na razie nie. Wynika to chyba z tego, że książka nie trafiła jeszcze do szerokiego grona odbiorców. Niektórym nie podobają się migrenowe spotkania głównej bohaterki, ale tego akurat się spodziewałam. Zaskoczył mnie raczej fakt, że wielu czytelnikom te fragmenty jednak przypadły do gustu.
Co było najtrudniejsze w wydaniu własnej książki?
Wbrew pozorom okazało się to znacznie łatwiejsze niż przypuszczałam, ale to zasługa Katarzyny Mróz-Jaskuły oraz jej wspaniałej książki „Wydaj i nie oszalej”. To właśnie w niej znalazłam wywiady z wieloma osobami, które potem pomogły mi w procesie wydawniczym. Tam też znalazłam namiary do Ciebie oraz informacje o Twojej książce „Promocja? Tak, poproszę!”, z której ogromnie dużo się nauczyłam.
Nie ulega wątpliwości, że największym wyzwaniem self-publishingu jest zgromadzenie funduszy na wydanie książki. Miałam jednak to szczęście, że mama i ciocia stały się moimi mecenaskami i pokryły połowę kosztów wydania książki, a potem jeszcze dorzucił się dziadek, więc było to przedsięwzięcie rodzinne.
Książka opowiada o podróżach, które są Twoją największą pasją, chyba trudno Ci usiedzieć w jednym miejscu. Jakie masz plany na kolejne wyprawy?
Od kilku lat ciągnęło mnie do Norwegii, dlatego w tym roku wybraliśmy się tam kamperem. Następne na mojej liście są Peru i Kolumbia, tylko jeszcze nie wiem, w jakiej kolejności. A jeśli chodzi o kolejną przeprowadzkę, to myślę, że jeszcze kilka lat pomieszkamy w Polsce, a potem zobaczymy, co przyniesie los.
Gdzie znaleźć Hankę Saqib?
Autorkę znajdziecie na Instagramie oraz na FB,
a na jej stronie jest mnóstwo informacji o podróżach!
Książkę z autografem natomiast zamówicie na allegro.