„Liga (nie)złych mam” to książka, która powinna być lekturą obowiązkową dla każdej kobiety, która ma dziecko, chcę mieć dziecko, jest w ciąży albo chcę być w ciąży!
Panuje takie kretyńskie przekonanie, że musimy być idealne, perfekcyjne, doskonałe w każdym calu i na każdej płaszczyźnie… kochanka w łóżku, dama w salonie, superniania kiedy ma się dziecko a oprócz tego masterchef i parę innych tytułów – tylko dlatego, że stajemy się matkami. Guzik prawda! Same napędzamy tę maszynę!
Każda z nas popełnia błędy, tylko z powodu tej presji nie mamy nawet odwagi się do tego przyznać… A jeżeli my nie mamy odwagi się przyznać to inne kobiety też jej nie mają! To jest po prostu błędne koło i same kręcimy na siebie bicz…
Także wielkie dzięki dla Wydawnictwa Kobiecego, które powinno dostać złoty medal, statuetkę albo tira pełnego czekolady za tę książkę!!!
Te krótkie historie – każda napisana przez kogoś innego – są czymś wyjątkowym, kobiety przyznają się do trudności, do błędów, do rzeczy, do których na pewno było się czasami trudno przyznać! Niektóre historie są zabawne, inne smutne, czasami przygnębiające, każda jednak dotyczy Matki i Dziecka. I myślę, że w każdej albo przynajmniej w większości czytelniczki-matki się odnajdą w jakimś stopniu…
Czy zdarzyło mi się, że moje dziecko się przewróciło, uderzyło, utknęło gdzieś i serce miałam w gardle, oblał mnie zimny pot i byłam bliska zawału? Oczywiście. Czy zdarzyło mi się nakarmić dziecko niezdrowym jedzeniem? Pewnie. Czy popełniłam błędy wychowawcze? Na pewno, i mnóstwo jeszcze przede mną…
Nie wierzę w Idealne Matki (koniecznie wielkimi literami!) – pewnie, że chciałabym być Idealną Matką i Perfekcyjną Panią Domu i mieć po prostu taki błysk, żeby moje dziecko mogło jeść z podłogi, codziennie podawać zdrowe posiłki, wymyślać coraz to nowe atrakcje, żeby Moje Dziecko rozwijało się pod każdym możliwym względem i wyrosło na geniusza! Być może nawet mam większe możliwości niż inni, tylko dlatego, że zajmuje się dzieckiem w domu, ale może właśnie dlatego, że spędzam z nim 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu to czasami mam dość i nie chce mi się!
Mam ochotę wypić w spokoju ciepłą kawę, mam ochotę poczytać książkę, a nie kombinować co zrobić, żeby moje trzyletnie dziecko poznało kolejne angielskie słówka albo zaczęło dodawać do 20. Daję sobie zgodę na niebycie idealną czy nabycie nieidealną. I mam całkiem szczęśliwe dziecko, chociaż ma dwa siniaki na kolanie, a ja mam odcisk czekoladowej rączki na ścianie przy łazience.
Książka jest świetna… krótkie opowiadania co prawda raczej skłaniają ku czytaniu fragmentami, a nie całości do bladego rana, ale dawkowanie sobie tej przyjemności jest genialne!
Tak więc spędziłam z nią kilkanaście wieczorów i bawiłam się cudownie…
Bądź szczera… chcesz być idealna? Czy masz ochotę wstąpić do naszej ligi? „Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy Cię nie zdradzi!” 😉
mam tą ksiązkę – jest rzeczywiście dobra!