Znacie książki Jenny Blackhurst? Najnowsza to „Noc, kiedy umarła”. Zacznę jak sroka okładkowa – idealnie pasuje do poprzednich – uwielbiam takie „serie książkowe”!
Ale wróćmy do książki! Jak to jest, że dzień, który miał być najpiękniejszym dniem życia staje się najgorszym? Evie Bradley, panna młoda, przepadła, a jej ciało zmyły fale morza. Dlaczego tak się stało? Czy dziewczyna rzuciła się ze skały? Czy może ktoś jej w tym pomógł?
Fabuła
Świadkowie widzieli, że stała na skałach z jakimś mężczyzną – z mężem? Kłócili się. Jednak stali dość daleko. Nie są pewni… Samobójstwo? Policja ma wątpliwości. Jeśli morderstwo to podejrzenia rzucane są na Richarda, świeżo upieczonego męża. Czy jest jeszcze ktoś, kto mógł chcieć śmierci tej pięknej i ogólnie lubianej kobiety? Miesiąc po tragedii przyjaciółka Evie, Rebecca dostaje wiadomość: Mogłaś mnie uratować. Zaczynają dziać się dziwne rzeczy, ktoś pisze do Rebecci z profilu facebookowego Evie. Ale martwi nie mogą wysyłać takich wiadomości. Tylko czy Evie jest martwa?
Tylko Rebecca rozumie ból Richarda, męża Evie. Bo ona przecież też kochała przyjaciółkę. Tylko ona znała ją tak naprawdę. I tylko ona wie, co mogło stać się tam, na skale. Zna wszystkie sekrety Evie. I zrobi wszystko, by te tajemnice nie wyszły na jaw. Za wszelką cenę.
Narracja w książce „Noc, kiedy umarła” prowadzona jest w sposób niechronologiczny, przedstawiane są wydarzenia z perspektywy różnych osób, w różnych momentach ich życia. Dzięki temu wiemy, co działo się w głowie Evie, gdy byłą małą dziewczynką i nastolatką. Możemy przypuszczać jaki te wszystkie wydarzenia, o których się dowiadujemy, mają wpływ na obecny czas, na to, jakie decyzje podejmuje bohaterka. Od początku właściwie wiemy, że Rebecca wie wszystko o wypadku Evie. Jednak czy tak jest naprawdę? Kiedy wydaje się, że wszystko jest jasne autorka pokazuje nam język i… no właśnie. I nic nie jest jasne.
***
Jenny Blackhurst to autorka kilku thrillerów, które ukazały się w Polsce nakładem Wydawnictwa Albatros. Dwa stoją na mojej półce. I powiem Wam, że chyba z thriller „Noc, kiedy umarła” jakoś szło mi najgorzej. Nie mogłam wciągnąć się w książkę. Nie wiem dlaczego, bo przecież jest ona bardzo dobra! Zaskakująca. I trzymająca w napięciu. Sprawdźcie sami i dajcie znać!