Czy Emilia Szelest może mnie zaskoczyć? Przeczytałam wszystkie jej książki i wmówiłam sobie, że już ją znam. Nic bardziej mylnego! Co jak co, ale Szelest ma jeszcze niejednego asa w rękawie! Jestem pewna, że opis książki „Przeznaczeni” mógł czytelnika wprowadzić odrobinę w błąd. Ja na przykład spodziewałam się, że to będzie fantastyka. Bo jak inaczej zrozumieć, że facet ze snów pojawia się na drodze bohaterki?
Pomyślałam sobie, że Szelest trochę odbiło. Albo mi odbiło, że się w to pakuję. No ale potem zaczęłam czytać i… po trzech godzinach skończyła się książka. I ten koniec był bolesny, bo ja chciałam więcej! Przez ten czas nie interesowało mnie nic, nawet to, że kawa się skończyła było mało istotne.
Co prawda w książce jawa mieszała się ze snem, ale nie nazwałabym tego fantastyką 😉 no i to było taaaaakie dobre! Trzymające w napięciu, a przy tym całkiem lekkie i przyjemne.
Przenosimy się na ranczo na odludziu, jest to miejsce odziedziczone przez trzy siostry. Każda inna, mająca inne plany, pragnienia i cele. Mamy to szczęście, że poznajemy je dość dobrze. Choć to najmłodsza z nich jest główną bohaterką. To właśnie na jej drodze staje chłopak, którego zna ze swoich snów. Czy senna znajomość ma szansę udać się w rzeczywistości? Szczególnie, że on ma narzeczoną. I to jaką! Wcielenie okropności…. 😉 Ona zresztą spotyka znajomego sprzed lat i odnawia znajomość. Chciałabym powiedzieć, że jakoś leci. Ale stanowczo nie jest to JAKOŚ!
Odkrywanie tajemnic, przeszłości, poszukiwania zdjęć, gazet i wspomnień. Dochodzenie do tego, co mogło być prawdą, a co nią nie jest. Do tego rozterki, emocje, niepewność, wybory i mierzenie się z przeszłością.
Zupełnie inne niż to, co znamy. Nie umiem ocenić, czy lepsze. Chyba bym tak nie powiedziała, raczej, że równie dobre. Ale ta inność bardzo mi odpowiada. I jestem ciekawa, czy będzie odpowiadała także Tobie?
Pierwszy raz spotykam się z tą autorką. Nigdy wcześniej nie słyszałam o jej twórczości, a powinnam, bo wydaje się na prawdę interesująca i godna uwagi.
Nadal mam tę książkę w moich planach czytelniczych, ale zapowiada się bardzo ciekawa lektura 🙂
Nie czytam zazwyczaj obyczajówek, ale to ranczo na odludziu mnie skutecznie przekonało i skuszę się na tę pozycję.
Nie jest to w sumie lektura dla mnie, ale jedno bym chciała: takie rancho w spadku. Nawet nie jest mi potrzebny nieznajomy ze sków, bym tego sobie życzyła!
Zdecydowanie mam ten tytuł w planach, bardzo lubię książki Autorki i czytałam już wszystkie wcześniejsze.
zaciekawiła mnie Twoje recenzja. Do tej chwili nie miałam ochoty na te książkę, ale teraz zmieniłam zdanie
Mam tę książkę w domu, ale nie mam ostatnio siły na czytanie. Od początku listopada w domu praktycznie bez przerwy mam szpital. Jestem wykończona i nie mam na nic siły i ochoty.
Żałuję, że ta książka jeszcze się u mnie nie znalazła. Tyle dobrego o niej czytam, że muszę się sama przekonać jaka jest
Miałam okazję się z nią zapoznać, miło spędziłam z nią czas. Lubię twórczość tej autorki.