Żadnej książki Agaty Przybyłek nie mogę przegapić. Teraz, bo przyznaje, że nie znam wszystkich, ale od pewnego czasu czytam każdą. Czytam i marzę by doczekać momentu, że korekta będzie zrobiona dobrze. Autorka tworzy piękne, wzruszające historie, ale literówki ciągle zmniejszają przyjemność czytania.
Wiem, że to dla niektórych drobiazg, ale jeśli zdarza się nagminnie to… No, nie mogę milczeć.
A o czym jest książka?
Baśka i Julian to rodzeństwo. On jeszcze się uczy w technikum, choć ambicje miał na lepszą szkołę. Niestety, los zdecydował inaczej. Bieda piszczy, choć Baśka robi co może, żeby było dobrze. Rodzice zostawili ich z nieciekawą przeszłością i długami. Ona pracuje w domu opieki oraz gotuje na przyjęciach i nieustannie się gubi. Podczas jednego ze spacerów, gdy w parku znów wybrała zła drogę poznaje Tadeusza.
Tadeusz mieszka w leśniczówce, do której uciekł z wielkiego miasta. Jest samotnikiem, dziennikarzem, facetem z przeszłością. A jednak on i Basia znajdują wspólny język i zaczynają się spotykać. Łączy ich pewna historia miłosna sprzed lat, którą Tadeuszowi opowiadała matka, a on przekazuje ją Basi.
Historia dotyczy Josefa i Anny. On, Niemiec, artysta, obcy. Ona z polskiej, tradycyjnej i katolickiej rodziny. Jej ojciec nie akceptuje tego związku, jednak siła miłości Josefa w końcu go przekonuje. Ale to wcale nie jest początek bajki…
O czym przekonują się Basia i Tadeusz odnajdując jego wnuczkę… chcesz wiedzieć więcej…? Musisz przeczytać książkę!
Jak zwykle jest przyjemnie i wzruszająco. Książka napisana jest z lekkością, więc czyta się szybko. Bardzo podoba mi się, że u autorki każdy z bohaterów ma swoje pięć minut i możemy poznać historię jego oczami.
Czekam z niecierpliwością na kolejne publikacje Agaty Przybyłek… 🙂 a Wy?