Należę do pokolenia dinozaurów, które pamięta wydania Filipinki. Ale to już czasy nastoletnie. Wcześniej w moim domu pojawiał się „Świerszczyk”. Potem na lata o nim zapomniałam aż w końcu doczekałam się dzieci i „Świerszczyk” wrócił! Ba! Wrócił do nas w wielkim stylu, bo tytułów pojawia się więcej!
„Świerszczyk” wpadł w oko Mili, na szczęście Szymon chętnie z nią czyta, choć czasem brakuje mu cierpliwości, gdy ona chce czytać w kółko jedna i tę samą stronę. Szymek za to woli Reportera i poznawanie świata. A najlepiej łamigłówki. To zajmuje go na kilka godzin ? uparty jest i strona po stronie rozwiązuje zadania.
W planach nieustannie mamy wykorzystać te planszówki, które są dodatkami, ale jakoś ciągle brakuje nam czasu. Pewnie pojadą z nami na urlop ? a tam Szymon i jego kuzyn będą mieli zajęcie na wczesne poranki, gdy my będziemy przed pierwszą kawą.
„Świerszczyk” dzisiaj
Gdy po latach magazyn wpadł mi w oko miałam obawy, bo jednak czasy się zmieniły, i nie miałam pewności, czy „Świerszczyk” za zmianami nadążył. Może to dziwnie zabrzmi, ale przepłakałam stratę Dobranocki ? która nie ewoluowała w odpowiednim tempie. Ale tu kolejny raz miłe zaskoczenie. Magazyn dostosowany jest do aktualnych potrzeb dziecka, a równocześnie robi wszystko by zainteresować młodego czytelnika otoczeniem i porzuceniem wszelkiego rodzaju bajerów w stylu telefon, tablet i telewizor. I robi to z powodzeniem!
Do tej pory moje dzieci na hasło: idziemy na spacer – reagowały jęczeniem, bo nogi bolą, po co, jak daleko, czy muszą i czy możemy jutro… Wiadomo, że jak już wyszliśmy z domu to były zadowolone, ale ile mnie to nerwów kosztowało! No i teraz wyobraźcie sobie, jak przybiegają do mnie, czy możemy iść na spacer, bo zabierają „Świerszczyka” i idziemy szukać owadów! I to mi się podoba, to znaczy ich entuzjazm, bo jednak robaków to ja wolę unikać… Ale wiecie, jak przyjemnie wyskoczyć z dziećmi na spacer (taki wielogodzinny!) i patrzeć, jak co kilka kroków wspólnie przykucają i obserwują coś w trawie?
Gdy zapada cisza…
A znacie ten moment, kiedy Wasze dzieci nagle zachowują się zbyt cicho? Tak cicho, że rzucacie wszystko i na złamanie karku biegniecie sprawdzić co się dzieje, a przez oczami macie najstraszniejsze wizje? No, to ja znalazłam moje dzieci w domku na drzewie, zajrzałam przez okienko i ustrzeliłam fotkę! Patrzcie:
A dziś dotarł do nas kolejny numer, lipcowy! Pewnie pojedzie z nami na urlop, ale Szymon oczywiście natychmiast rzucił się by sprawdzić, co znajdzie w środku. No właśnie, to może czas w końcu opowiedzieć o zawartości…. komiksy, wierszyki, opowiadania, krzyżówki i łamigłówki, a w środku gra 😉 No i konkurs z nagrodami w każdym numerze.
Większość magazynu jest tak dopasowana by dziecko poradziło sobie samo, ale zdarzają się takie miejsca, gdzie maluch może poprosić o pomoc. I to też jest świetne, bo lubię ten czas spędzony z dziećmi. Chociaż Szymon ostatnio uznał, że poczeka na dziadka, bo nie ma pewności czy ja i tata sobie poradzimy.
I co jeszcze?
Wiecie, że „Świerszczyk” ukazuje się od 76 lat?! Czyli to nie tylko mój magazyn, ale także mojej mamy, a nawet babci! To jednak brzmi genialnie, prawda? Jak ktoś przez tyle lat tworzy coś dla dzieci to MUSI być w tym dobry! Dla mnie to świetna rekomendacja. A do tego jestem zakochana w ich ilustracjach. Są proste, ale zróżnicowane i tak naprawdę każdy artykuł jest w innym stylu.
Dziecko poczyta, porysuje, nauczy się wierszyka, znajdzie różnice w ilustracjach, wyjdzie z supertrudnego labiryntu, a na koniec zachwyci się komiksem.
I wiecie co… Kupiłam kilka modnych magazynów dla dzieci, z aktualnych seriali. I wszystkie są zrobione na modłę tych dla dorosłych, czyli w połowie składają się z reklam. „Świerszczyk” to samo mięso 😉 kolokwialnie mówiąc, każda strona jest zagospodarowana wiedzą i rozrywką dla dzieci.
Od niedawna oprócz „Świerszczyka” można kupić „Świerszczyk Reporter” oraz „Świerszczyk. Krzyżówki i łamigłówki”.
„Świerszczyk Reporter” to magazyn dla starszych dzieci, pojawia się raz na kwartał i jest pełen wiedzy! Mój syn się w nim zaczytuje. Wakacyjny numer zabiera nas do Afryki. Poznajemy zwierzęta, a potem uczymy się jak je narysować. Informacje o żyrafie przedstawione są w formie wywiadu z nią samą. Szymon teraz wszystkich nas przepytuje z ciekawostek… a skąd ja miałam wiedzieć, że żyrafa pije rzadziej niż wielbłąd?!
Krzyżówki i łamigłówki też zawierają grę w środku, ale oprócz tego TYLKO zadania do rozwiązania! Krzyżówki, wykreślanki, rebusy, labirynty – łatwiejsze i trudniejsze. I aż przykro, że to tylko kwartalnik.
Z czystym sumieniem mogę polecić każdy z tych magazynów na wakacje i nie tylko. Jak zwykle – w prenumeracie taniej – no i to dodatkowa radość dla dzieci, jak kurier przynosi przesyłkę specjalnie dla nich!
Więcej o „Świerszczyku” i prenumeracie dowiesz się na https://bit.ly/3dpZmbG
Magazyn znajdziesz także w kioskach i salonikach prasowych.
ahhh gazetka mojego dzieciństwa, mam do niej ogromny sentyment 🙂 Kupuję czasem mojej córce która uwielbia ich łamigłówki
ja nigdy nie czytałam ale pamiętam że moja siostra chyba już tak chyba że to był brat 😀
pamiętam z dzieciństwa to pisemko, mama nam , mnie i siostrze kupowała. fajnie, że utrzymało sie na rynku
Kiedyś kupowałam tę gazetę, a potem zniknęła. Fajnie, że wydawana jest ponownie, ale na dzień dzisiejszy nie mam komu jej kupować.
Ja też pamiętam czasy Filipinki i Bravo o co to były za magazyny. Świerszczyk też kojarzę, jednak sama nigdy nim się nie interesowałam a jedyne co zbierałam jako dziecko to O.K. do nauki angielskiego, wtedy jeszcze z kasetami 😀 Myślę, że współczesne wydanie Świerszczyka bardzo zainteresowałoby moje córki, więc będę musiała im kupić kilka numerów. Swoją drogą, to nawet nie miałam wcześniej pojęcia, że Świerszczyk jeszcze istnieje.