Książka „Dziewczyna, którą znał” to moje pierwsze spotkanie z autorką, której kilka książek zostało już wydanych w Polsce. Jednak nie miałam okazji po nie sięgnąć. A książka, o której Colleen Hoover (możecie poznać jej książkę klikając <tutaj>) mówi, że wbiła ją w fotel kusiła bardzo! Premiera książki „Dziewczyna, którą znał” już 19 czerwca, więc czas się za nią rozejrzeć! A wydaje mi się, że warto. Jeśli lubicie niebanalne historie, takie, które sprawiają, że zastanawiacie się co jest nie tak, a później… a później jest jeszcze „coś”…
Od początku historia przyprawia o szybsze bicie serca. Bo nieczęsto zdarza się, że w wielkim mieście jakim jest Chicago spotkasz miłość swojego życia. Po 10 latach od rozstania… To właśnie przytrafia się Annice. Jest to dla niej wielkie zaskoczenie, ponieważ była pewna, że on jest w innym mieście…
Nie mam pojęcia, dlaczego przyjechał do Chicago. Prestiżowa firma
z Nowego Jorku świadcząca usługi finansowe zgarnęła Jonathana z Illinois, zanim jeszcze atrament zdążył wyschnąć na jego dyplomie, gdy to, co kiedyś było planami dla dwojga, zmieniło się w karierę solową.
Chyba nie było to łatwe rozstanie… Jednak to przypadkowe spotkanie nie może pozostawić tych dwoje obojętnych. Coś nadal ciągnie ich do siebie, a my powoli poznajemy historię z ich przeszłości.
Fabuła
Annika przyjechała na uniwersytet Illinois w 1991 roku. To dla niej było bardzo trudne, ponieważ wcześniej uczyła się w domu, a jej życie było dość specyficzne. Annika ogólnie jest bardzo specyficzną osobą. Dziewczyna nie wytrzymuje długo na uniwersytecie – wszystko wydaje jej się być za trudne, a współlokatorka, choć się stara, nie potrafi jej pomóc. Do czasu, gdy na stołówce przypadkowo trafiają na spotkanie klubu szachowego. To sprawia, że Annika postanawia zostać. Po jakimś czasie do klubu dołącza Jonathan. Rozgrywa swoją pierwszą partię z Anniką, co jest dla dziewczyny wielkim wyzwaniem, bo do tej pory grywała tylko i wyłącznie z Erickiem. Powoli tych dwoje zaczyna łączyć coś więcej niż partia szachów. Jonathan powoli przebija się przez pancerz, który otacza Annikę. Dziewczyna jest bardzo zamknięta w sobie, roztrzepana, małomówna. Jednocześnie mówi, co myśli i często nie potrafi dostosować się do panujących reguł. Ma problemy z odpowiednim zachowaniem się w sytuacjach nawet oczywistych…
Jonathan jednak powoli dociera do dziewczyny i razem z jej przyjaciółką i współlokatorką Janice pomagają jej przystosować się do życia i funkcjonowania w społeczeństwie. A dlaczego Annika ma z tym problemy? Dowiemy się w roku 2001, kiedy tych dwoje znowu się spotka i postanowi odbudować relację między sobą. Jednak to nie będzie takie proste, ponieważ czeka ich powrót do przeszłości, muszą załatwić pewne sprawy, by móc ruszyć dalej. A gdy wydaje się, że to jest możliwe na drodze do szczęścia staje przyszłość…
***
Nie chcę Wam zdradzić za wiele, ale powiem tyle, że tragiczne wydarzenia z września 2001 roku również znajdą swoje miejsce w książce Tracy Garvis Graves.
Książka porusza temat dość ważny moim zdaniem – pokazuje nam, że osoby z pewnymi zaburzeniami są w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Choć inaczej niż większość. Tak samo chcą i potrafią kochać, pracować, żyć pełnią życia… Tak samo cierpią i przeżywają porażki.
Myślę, że to ciepła historia, w której nie brakuje inteligentnego humoru i nienachalnego romantyzmu. Równocześnie przedstawia nam bohaterów takimi, jakimi są – nie wybiela ich, nie koloryzuje. To historia o tym, jak miłość może zmotywować do działania i jak w obliczu tragedii wycofana zwykle osoba potrafi przejąć inicjatywę.
To opowieść, która zostanie w pamięci i będzie pewnego rodzaju balsamem na serca czytelników.
Mam nadzieję, że to nie moje ostatnie spotkanie z autorką! I kolejny raz muszę, no muszę! polecić Wam książki Wydawnictwa Niezwykłego… Bo są naprawdę niezwykłe…