Nauczanie domowe to i czasu więcej na czytanie książek. W końcu po co składać literki z elementarza, skoro można czytać całą książkę? Tak właśnie wolimy. Kiedy Mila miała popołudniową drzemkę my z Szymonem siadaliśmy w fotelu i czytaliśmy. Niektóre fragmenty nawet Szymek czytał samodzielnie. A ja wtedy rozpływałam się nie tylko nad treścią, ale i z dumy. Musiałam walczyć ze sobą, by nie sięgać po książkę, gdy Szymona nie było ze mną. Najchętniej sama czytałabym do rana… 😉
Dobra książka dla młodszych czytelników powinna być piękna. Tak piękna jak „Legenda Fioletowego Paula”. Ilustracje w książce są po prostu piękne. A Szymon czasami był na nich skupiony bardziej niż na samej treści. I to wcale mnie nie dziwi.
Autorka ukrywa się pod pseudonimem, co ciekawe Klara jest również bohaterką książki. Zastanawiałam się, czy to autorka ukrywa się za postacią, czy wręcz odwrotnie. Co więcej przyznaje, że opowieść powstawała w oparciu o własne przygody. No właśnie… regaty żeglarskie. Bohaterka wędruje w poszukiwaniu ognisk, przy nich zbierają się ludzie by rozmawiać, niestety jej zazwyczaj nie zauważają. I tutaj przyznam, że rudych, ognistych włosów jej zazdroszczę! Z czasem poznaje kolejne osoby, każda z nich czegoś ją uczy, każde spotkanie ma znaczenie, zmienia ją. Klara dojrzewa, a czytelnik towarzysząc jej w tym także odczuwa w sobie pewną zmianę, impuls do przemyśleń. Początek książki nieco mnie zmylił, nie bardzo zrozumiałam o co może chodzić, jak to się rozwinie, w którą stronę pójdzie, ale potem… No potem bajka! Pod względem historii szczególnie.
Nie lubię opowiadać o treści książki, o czym pewnie już wiecie, bo uważam, że każdy ma prawo odebrać ją inaczej, zwrócić uwagę na coś innego. A samo opowiadanie fabuły? Po co? Chcę w końcu namówić Was do czytania… zresztą zapraszam Was na stronę internetową autorki, gdzie nie tylko możecie przeczytać fragment, ale także zobaczyć piękne ilustracje! Jestem przekonana, że już to będzie ogromnym argumentem, a na pewno będzie miało większą moc niż moje opowiadania o fabule.
Autorka sprytnie i płynnie połączyła barwne i poetyckie opisy pełne metafor z fantastyczną wizją zrodzoną w jej głowie. I o ile zazwyczaj z fantastyką mam problem tak tutaj czułam się prowadzona za rękę i zachwycona wędrówką jaką autorka mi zapewniła.
Książka wydana pięknie i starannie, a o to czasami bywa trudno. Tutaj śliczne grafiki uzupełniają genialny tekst. Treść jest niesamowicie wzruszająca i zmuszająca do przemyśleń. W dodatku mam poczucie, że spodoba się odbiorcom w niemal każdym wieku!
Dla kogo jest „Legenda Fioletowego Paula”?
To dość trudne pytanie, bo Szymon słuchał chętnie, ale uważam, że prędzej dziesięciolatek zrozumie sens… Szymon, moim zdaniem, słucha dla samego słuchania, zadaje przy tym mnóstwo pytań i to jednak inny rodzaj poznawania historii. Natomiast dzięki niemu czytaliśmy na raty, powoli, delektując się historią i rozmawiając ze sobą. Jednak chyba celowałabym w dziesięciolatków co najmniej… ale może się mylę… Być może jest to taka historia, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie? To bardzo prawdopodobne.
Dla autorów zbliżające się Targi Książki w Krakowie były wielką szansą tego roku, autorka miała w planach się tam pojawić. I znowu los spłatał nam figla. Najboleśniejszego chyba dla autorki. Tym bardziej zapraszam Was na stronę autorki, „Legenda Fioletowego Paula” to może być świetny pomysł na prezent dla dziecka. Może na Mikołaja? Może pod choinkę? Ja bym się nie zastanawiała 😉 powiem więcej, niejeden rodzic będzie dziecku podkradał książkę, żeby ją przeczytać!