Wielokrotnie już wspominałam, że opowiadania pozwalają poznać autora wystarczająco dobrze by nas do siebie przekonał. Albo zniechęcił. Choć oczywiście wolę czytać książki, bo pozwalają się bardziej zaprzyjaźnić. Ale trzeba się cieszyć tym, co mamy, czyli zbiorem opowiadań A.J. Kuchmister.
Oj co to była za książka! Lubię sięgnąć czasem po coś w ciemno, tak bez nastawiania się, bez czytania opisów… Z opowiadaniami jest wtedy łatwiej niż z całą książką. A przy okazji można czytać spokojnie, po kawałku codziennie. Plan był taki, że będę czytać wieczorami. Porzuciłam go po tym, jak przekonałam się o mrocznych wizjach autorki. O nie, zasiadałam więc do książki przy popołudniowej kawce, w fotelu, wygodnie, przyjemnie. I trochę żal, że opowiadań jest tylko jedenaście.
Jeśli lubisz świat grozy to spokojnie czytaj wieczorami – atmosfera doda uroku tym tekstom. Podziwiam autorkę za te mroczne klimaty połączone z legendami i baśniowym światem. Natomiast nie tylko o strach tu chodzi, opowiadania zmuszają czytelnika do chwili przemyśleń. I to właśnie lubię w opowiadaniach, że w tak krótkim tekście autor potrafi zawrzeć tak wiele. Nie każdy to potrafi. W dodatku język był stylizowany,
Opowiadania mają od kilku do kilkudziesięciu stron. Niewiele. A jednak byłam poruszona, przejęta. Chciałam więcej. Jedenaście to stanowczo za mało… I ta okładka! która przyciąga wzrok i nie pozwala go oderwać.
„Listopad” to nie tylko tytuł zbioru, ale też jednego z opowiadań. Króciutkie, ale zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Chyba największe. Nie jest tak ciemne, mroczne, przepełnione strachem, za to niesamowicie poetyckie, pełne tęsknoty i nostalgii. A ja niemal czułam to, co bohater – może powodem był mój mocno jesienny nastrój. W każdym razie jestem pewna, że każdy – dosłownie każdy – wybierze choć jedno spośród tych jedenastu opowiadań takie, które do niego przemówi.
Sięgnij, spróbuj, przekonaj się.
Ah! Zapomniałabym… ja czytałam wersję papierową, ale na Legimi też znajdziecie tę książkę! To chyba ostatecznie Was przekonałam?