„Napraw mnie” to kolejna książka Anny Langner, tym razem mój patronat. Każda kolejna premiera autorki jest większym zaskoczeniem! Choć może nie powinnam się dziwić, bo przecież wiem, że pisze świetnie. Pierwszy tom pochłonął mnie bez reszty, a drugi okazał się nawet bardziej emocjonujący!
Podkreślę na początku, że to jest drugi tom i obowiązkowo musicie sięgnąć po pierwszy, bo to spójna historia. Tom pierwszy to „Zniszcz mnie”, natomiast „Napraw mnie” możecie kupić z autografem (o ile jeszcze ich nie zabrakło!) albo w promocyjnej cenie
Emocje, emocje, emocje. Aż trudno uwierzyć jak zręcznie autorka potrafi stworzyć atmosferę i sprawić, że czytelnik towarzyszy bohaterom ramię w ramię. Zawsze się śmiałam, jak Ruda Ewka mówi, że książka jest jak rollercoaster… będę musiała ja przeprosić, bo to określenie idealnie pasuje do tego tytułu!
Początek tej historii nie oszczędzał bohaterów, ale nie chcę się rozwodzić o pierwszym tomie, bo wierzę, że szybko nadrobicie lekturę, jeśli jeszcze nie znacie książki. Niestety „Napraw mnie” zaczyna się od dołka, na który lekarstwem są żelki i seriale. Potem, gdy zaczyna być dobrze i Amy zaczyna pracę w nowej firmie okazuje się, że los jest nieprzewidywalny. Nowa praca, wyzwania, w końcu pozytywy i nagle okazuje się, że ma tam znajomego. Znajomy jest przystojny, wytatuowany i niemile widziany, tak – to Barry. Nasze życiowe ścieżki bywają poplątane i czasami przecinają się z innymi. Bywa, że wielokrotnie. Jak sobie poradzą Amy i Barry? Czy wyjaśnią sobie wszystko?
Fajne jest to, że poznajemy historię oczami chłopaka i dziewczyny. To na pewno sprawia, że opowieść jest pełniejsza. No i czyta się to świetnie! W ogóle luz w dialogach, lekkość, a przy tym zupełnie na serio problemy, z którymi trzeba sobie poradzić. Bohaterowie są tacy jak ja i Ty – niedoskonali, z wadami, z „usterkami”, a jednak chcą być szczęśliwi.
Jedno mi przeszkadzało: że pierwszą część czytałam tak dawno i właściwie miałam ochotę wrócić do niej, żeby na świeżo mieć wszystko. No i drugi minus: że to koniec tej serii.
Inne książki autorki:
„Syreny” – tu kupisz , a tutaj przeczytasz recenzję
„Wszystko, czego pragniesz w te święta” – tu kupisz
A w październiku znajdziemy co nieco od Anny Langner w „Niegrzecznym planerze” – muszę go mieć!