Kobietę w ciąży nachodzą przeróżne myśli… Niby każda ciąża jest inna, ale syndrom wicia gniazda zawsze nadchodzi, tak jak wiele innych rzeczy. Szczególnie, gdy w drodze już kolejne dziecko, a wy patrzycie na to pierwsze i myślicie, że ten czas tak szybko leci… A jeszcze niedawno czekałyście aż pojawi się na świecie. Czekałyście jest tu słowem kluczowym. Dlaczego?
Odnoszę wrażenie, że życie matki w największym stopniu stopniu składa się z czekania. Nie zgadzacie się? No to proszę…
Nawet jeśli nie czekasz na dwie kreski, a one się jednak pojawiają to w końcu zaczynasz czekać na moment, kiedy brzuszek będzie widoczny, a Ty będziesz go nosić dumna. Potem nadchodzi czas oczekiwania na ruchy dziecka, bo wtedy zaczynasz czuć, że naprawdę rozwija się w Tobie życie. Szybko jednak nadchodzi ten moment, kiedy przyjemne ruchy dziecka zamieniają się w uczucie połknięcia ośmiornicy, która wszystkimi mackami okłada twoje wnętrzności, ze szczególnym uwzględnieniem pęcherza i marzysz by dziecko w końcu wyszło na świat. Ale jak już się zaczną skurcze to czekasz aż się w końcu skończy ten ból, a dziecko położą ci na piersi…
A potem wcale nie jest lepiej…
Czekasz aż nauczy się ssać i karmienie przestanie Cię boleć, aż zacznie trzymać główkę, a potem siadać, bo jakoś wydaje się nam, że siedzące dziecko zajmie się chwilę sobą, a najlepiej niech zacznie raczkować lub chodzić. Gdy jednak tak się stanie szybko zaczynasz marzyć, żeby sobie gdzieś usiadło i przez chwilę nie przemieszczało się z prędkością światła, bo ty już nie nadążasz.
Czekamy aż dziecko zacznie jeść jak człowiek i aż zacznie mówić, by móc z nim porozmawiać na sprawy światowej wagi. Po kilku dniach jednak, kiedy buzia mu się nie zamyka czekasz aż zaśnie i choć przez chwilę będziesz słyszała tylko ciszę. Błogą. Słyszysz? Ciiii…
Jeśli „siedzisz” (hahahaha!) z potomkiem w domu to prędzej czy później zaczniesz wyczekiwać momentu, gdy dziecko pójdzie do przedszkola, a potem oczywiście to ty bardziej to wydarzenie przeżywasz niż maluch. Ale kiedy zacznie się szkoła z rozrzewnieniem wspominasz chwile, kiedy dziecko było małe… 😉 taki urok!
Potem nadchodzi okres buntu i czekasz aż dziecko jak dawniej, zacznie z tobą rozmawiać 😉 a po nocach tkwisz w oknie oczekując aż wróci z imprezy…
A potem to już z górki, czekasz na ślub i wnuki… A wnuki, cóż… Wszystko wygląda dokładnie tak samo jak wyżej, tylko dziecku możesz pozwolić na wszystko, bo w końcu od wychowywania są rodzice, a rolą dziadków jest rozpieszczać 😉
I moja mama mówi, że to najlepszy okres w życiu matki 😉
Jak tak czytam Twój wpis to aż mi się ciepło robi ❤ też chciałabym być w tym cudownym stanie i cały czas czekam ?
no masz rację 🙂 ja czekam na swoj slub pozniej zacznę czekac na te magiczne dwie kreseczki a pozniej to tak jak napisalas 🙂
Ja chciałabym mieć juz drugie dziecko 🙂
Ja nie czekam, chciałabym zeby czas się zatrzymał i ciągle było tak jak teraz w tym momencie 😉 Żal mi tych szybko upływających dni i ciągłych zmian, a mój synek z dnia na dzień jest coraz większy 🙂
Ja nie mam dzieci jeszcze ☺️
Ja chyba jakoś dziwnie ciąże przechodzę. Na nic nie czekam. Raczej uprzejmie obserwuje i przyjmuje. Mało analizuje, jeśli chodzi o moje odczucia, a to już praktycznie 7 miesiąc ?
świetnie napisane ! 🙂 ja jeszcze nie mam dzieci 🙂
Dokładnie tak… Pamiętam jak sama”zaczynałam” czekania ?
Ja już nie mogę się doczekać mojego aniołka 🙂
Podoba mi się to, jak to opisałaś… Jestem ciekawa jakie kiedyś będą moje odczucia na ten temat.
Nigdy nie myślałam w ten sposób ale zdecydowanie masz rację 😉
takie tam ciążowe przemyślenia 😉
Przeczytałam Twój post niczym wodę duszkiem.
Świetny post i zgadzam się z tobą 😉
tak mnie jakoś naszło ostatnio 😉
Nie znam jeszcze życia matki ?
jest cudownie, choć bywa cieżko 😉
Bardzo prawdziwe i mądre słowa.:)
uf, udało mi się coś mądrego powiedzieć 😀