Karmię swoje uzależnienia regularnie – tym razem debiut wylądował na moim „czytelniczym stole” 😉 Lubicie czytać debiuty? Czy sięgacie tylko po sprawdzone nazwiska?
Prawda jest taka, że od debiutantów wymagam wiele, bo dziś zaistnieć w świecie literackim jest bardzo trudno. Jeśli więc wydawnictwo dało im szansę to znaczy, że czymś się wyróżniają. Jeśli autor wydaje swoje książki sam to też nie myślcie, że każdego stać na taki krok. Widocznie bardzo w siebie wierzy. To też powód by oczekiwać od niego wiele.
Co znalazłam tym razem? Niezbyt długą, ale treściwą książkę. Historia ciekawa, sposób jej opowiedzenia również. Co prawda trafiło się trochę literówek, ale to już kwestia korekty i edytora. Czasem drażnił mnie szyk zdania i powtórzenia, ale ogólnie książka się obroniła.
Bohater to młody człowiek sukcesu, jest przystojny, wykształcony, pnie się po szczeblach kariery, a resetuje się imprezując. Wolno mu. Poznajemy Tomka na imprezie, ale równocześnie mamy możliwość przeczytać historię dziewczyny, która została porwana, wywieziona do lasu, zgwałcona przez kilku mężczyzn i porzucona. Tomek miewa problemy z koszmarami, przez co prawda miesza się z fikcją. To nadaje historii ton tajemnicy.
Czy metro, którym dojeżdża do pracy może zmienić jego życie? Podczas ostrego hamowania udaje mu się złapać piękną dziewczynę, chroniąc ją przed upadkiem. Wyskakuje za nią z pociągu tylko po to by poznać jej imię. Potem kawa, rozmowa…
Książka to właśnie takie migawki, momenty,
Czy jest coś, co łączy te dwie historie?
Łączy. Ale nie zdradzę Wam co… 😉
To kolejny autor młodszy ode mnie (boli!), który stworzył niewątpliwie ciekawą historię. Łatwo było tutaj przesadzić, a jednak jemu udało się zachować umiar.