Sam autor mówi, że to książka dla wymagającego, ambitnego czytelnika. Przyznaję, początkowo pomyślałam, że pewnie każdy autor myśli tak o swojej książce, ale to zwiększyło moją ciekawość. Być może nawet sięgnęłam po nią, żeby mieć możliwość wytknięcia autorowi, że to książka taka jak inne. Cóż, jego ostrzeżenia były słuszne. Książkę zabrałam ze sobą na wakacje, ale wygrzewanie się w słońcu nad jeziorem nie sprzyjało tej lekturze. Dlaczego?
Po pierwsze nie jestem wielką fanką fantastyki, a czasami sięgam po nią, bo chce otworzyć się na nową literaturę. Zwykle jestem mile zaskoczona. Tym razem jednak było o wiele trudniej, ta książka jest tak naładowana odniesieniami, przesłaniami, że nie sposób przez nią „przepłynąć”. Ona wymaga od czytelnika nieustannego zastanawiania się (także nad sobą), przetrawiania treści, doszukiwania się drugiego dna.
Mit o Alarze
Świat, a właściwie światy są skonstruowane tak doskonale, że nawet tak „ograniczony fantastycznie” czytelnik jak ja czyta z przyjemnością. Nie jest to łatwa i szybka lektura, bo wymaga od nas nieustannych przerw na przemyślenia, ale to sprawia, że książka jest o wiele bardziej wartościowa.
Nie chciałabym opowiadać o czym jest książka, bo obawiam się, że zdradzę zbyt wiele, ale chcę Was zachęcić do lektury. Przede wszystkim mamy trzy krainy, a każda z nich jest zupełnie inna: Imperium Słońca, Raj i archipelag Beleaon. Mamy piękny, zielony i pełen dobra raj, mamy surowy świat, a także pełen zła, zazdrości i nieszczęścia.
Autor w sposób jasny opisuje nowe dla nas światy, a równocześnie nie serwuje czytelnikowi rozwlekłych opisów. Wszystko wychodzi naturalnie. To co mnie zachwyciło, ale tez sprawiło niemały problem, to słowotwórstwo autora i naprawdę skomplikowane nazwy. Było to o tyle trudne, że wymagało dodatkowego skupienia podczas czytania by kojarzyć fakty. Ale to pewnie mój brak wprawy.
„Mit o Alarze” oczami laika
Nie jestem specjalistką od fantastyki, ale ta książka jest zupełnie inna niż wszystkie, które czytałam do tej pory. Tak, przeczytanie jej zajęło mi sporo czasu, bo musiałam sobie książkę dawkować – być może jak dawkuje się sobie przyjemności 😉 Jestem bardzo ciekawa, jak książkę odebraliby zagorzali fani fantastyki i na pewno poszukam ich opinii w sieci. Jeśli sięgniecie po książkę to wróćcie do mnie ze swoją opinią, proszę!
Na stronie Mit o Alarze możecie przeczytać pierwszy rozdział, a ja wierzę, że już tyle wystarczy by po książkę sięgnąć.
Grafika
Okładka na pewno nie jest typowa, ale przyciąga wzrok. Może nawet nieco hipnotyzuje. W książce też znajdziemy proste ilustracje. Są świetnym uzupełnieniem książki. Część z nich otwiera nowy rozdział, ale znajdujemy je także między treścią. Niektóre grafiki nawet służą wyjaśnieniom
Zawsze (ZAWSZE!) zwracam uwagę na niedociągnięcia wydawnicze, choć nie będę ukrywać, że kiedy książka pojawia się bez wydawniczego zaplecza odrobinę więcej wybaczam. Być może moje korektorskie oko (choć jeszcze bez certyfikatu) jest bardziej wyczulone, ale wyłapałam trochę brakujących znaków, czasem było ich za dużo, autor też nadużywa wielokropków. W dialogach też czasami brakuje ujednolicenia zapisu. Czasami zdania są zbyt krótkie, szyk przestawiony, ale być może był to pomysł na nadanie narracji tempa. Czasem się to sprawdziło, a czasem niekoniecznie. Ale to jednak drobiazgi, jest spora szansa, że czytelnik, który czyta da samej przyjemności nie zwróci na to uwagi…
Tak czy inaczej – polecam. Nawet jeśli po fantastykę sięgasz rzadko jest spore prawdopodobieństwo, że Ci się spodoba… A wszystko wskazuje na to, że pojawi się drugi tom!