Jestem mamusią. Matką. Mam dwoje dzieci. Kocham je najmocniej na świecie i… Czasem mam ochotę je związać, zakneblować i zamknąć w szafie. Albo wysłać w kosmos! Nie, nie jestem idealna i nie chcę być. Jakoś nie wierzę w ideały… Książka „Nie mogę, trzymam dziecko” jest dla mnie stworzona. I dla każdej matki. Serio.
Grafiki autorki kojarzycie na pewno! Nawet jeśli nie wiecie, że to jej. Są genialne i takie prawdziwe. Zresztą tak jak teksty. Tylko matka to zrozumie…
Książka zawiera 40 krótkich felietonów. Pięknie ilustrowanych, zresztą w ogóle książka ma piękną grafikę. Każda strona ma swoją ramkę, czasem jakiś wzorek, samego tekstu jest niewiele. A na rysunkach widzę siebie…

Ten poradnik powinien być dołączany do wyprawki. Zamiast instrukcji obsługi dziecka, której – jak wiadomo – nikt nigdy nie dołącza do niemowlęcia. Co mnie nieustannie dziwi. W sieci natomiast trafiasz albo na idealne mamusie, które chętnie się wtrącą i udzielą rad – koniecznie takich, że w pięty ci pójdzie. A po tych poradach to już tylko depresja Cię czeka. Nie wierz też w instapomieszczenia pokazane na necie 😉
To złote myśli. Jest prosto, brutalnie, z humorem, z dystansem i po prostu prawdziwie! To jest życie. Trochę jakby Ksenia Potępa chowała się w moim domu za fotelem i obserwowała. I myślę, że sporo rodziców miałoby dokładnie takie samo wrażenie. Ale nie obawiajcie się, to nie jest książka prześmiewcza. Autorka – jak każda matka – czasem ma dość, czasem ma ochotę zatulić swoje dzieci. Jednym słowem każde słowo jest potwierdzeniem jej wielkiej rodzicielskiej miłości.
Książkę „Nie mogę, trzymam dziecko” możecie kupić na stronie wydawnictwa.
Natomiast autorkę znajdziecie na FB.