To już kolejna książka Iwony Walczak, którą objęłam patronatem i jestem z tego dumna. Książki tej autorki są nieoczywiste, dość trudne i zmuszające do przemyśleń. Jeśli więc spodziewacie się prostego romansu to jesteście w ogromnym błędzie…
Ta książka to podróż, nie tylko do Grecji, ale również wgłąb siebie. Agnieszka nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem, musi podjąć kilka decyzji, które stanowczo ją przerastają. Wyrusza więc samotnie przed siebie, a właściwie nieco w przeszłość. Postanawia odnaleźć przyjaciółkę swojej matki, która jakiś czas temu wysyłała do niej listy… listy co prawda w pewnym momencie przestały docierać, ale Agnieszka postanawia złapać te nitki i podążać za nimi by odnaleźć Elle. Okazuje się to trudniejsze niż się spodziewała, ale dzięki temu udaje jej się poznać cudownych ludzi i ich historie, a przez to również lepiej rozumie siebie.
To wzruszająca historia o poznawaniu samej siebie, szukaniu sensu we własnym życiu… co ciekawe, sensu szuka bohaterka, ale również czytelnik, bo nie ma opcji, by sam nie zastanowił się nad sobą czytając tę książkę. Czasem poznając czyjeś historie jesteśmy w stanie wyciągnąć z nich mądrość dla siebie, zrozumieć pewne sprawy i poukładać.
Podróż w książce ma jeszcze jeden plus – pozwala czytelnikowi poznać nowe miejsce, nie tylko opisuje widoki, ale również sposób życia i mentalność, a to dla mnie bardzo ważne.
Czy Agnieszka zna swoją matkę? Czy podróż w calu odkrycia jej przeszłości i poznania historii to był dobry pomysł? Czy to co mamy tu i teraz naprawdę nie jest wystarczająco dobre?
I kilka słów ode mnie… jaki mętlik w głowie musiała mieć Agnieszka (związany z własnym życiem), że wpadła na tak dziwny pomysł, by śladami listów z młodości matki wyruszyć w podróż! Czy tylko dla mnie jest to pomysł mocno szalony? Nie wiem… Co prawda to szaleństwo jest podstawą świetnej książki, więc nie będę na to narzekać 😉 ale ciągle się zastanawiam, co musiałoby się stać bym po przeczytaniu cudzych listów rzuciła wszystko by odnaleźć jakąś obcą osobę… Jeszcze na życzenie samej zainteresowanej – może…
W każdym razie książkę polecam. Iwona Walczak nie pisze książek, przez które „przelatuje się” szybko i bezmyślnie, ona zmusza czytelnika do intensywnego przemyślenia własnego życia. Taki bonus do świetnej książki 😉
Inne książki Iwony Walczak na Poligonie: