To już trzecie spotkanie z Anną i jej historią. Wydawać by się mogło, że już czas najwyższy by było dobrze… Była już zdrada i ucieczka na koniec świata, była ciąża i dzieci, był rozwód, był nowy związek i znowu ucieczka… już chyba czas by było w jej życiu lepiej? Jednak los lubi płatać figle…
Właściwie „Słoneczne jutro” rozgrywa się w Barcelonie, jednak kłopoty mają to do siebie, że dopadną nas na samym końcu świata. Ania „wyrywa” dzieci ze znanego im środowiska i rzuca na głęboką wodę wywożąc niemal z dnia na dzień do innego kraju. Dzieci szczęśliwie mają zdolność szybkiej adaptacji, jednak dla mnie to nieco przerażająca wizja.
Niestety, po jakimś czasie musi pojawić się w kraju by złożyć zeznania, by poukładać pewne sprawy, by zmierzyć się z rzeczywistością, od której uciekła. Nie jest to łatwe. W ogóle jej życie nagle stało się niełatwe – choć może się wydawać, że już wcześniej miała pod górkę…
Przyznam, że pierwszy tom mnie nieco zmęczył, uznałam, że zbyt mało się dzieje, i w gruncie rzeczy jeden temat jest do znudzenia wałkowany. Nie odebrałam książki jako złej, ale nieco przegadaną, w dodatku na początku nieco skomplikowaną… Ale historia mnie wciągnęła. W drugiej części opowieść ruszyła z kopyta! Tu już byłam zadowolona… a ostatnia część w końcu daje nadzieję…! Czy naprawdę los może doświadczyć tak bardzo jedną osobę? Chciałabym wierzyć, że nie, ale tak naprawdę to chyba niczego nie można zakładać…
Sięgnijcie po wszystkie części trylogii, a potem po inne książki autorki… warto!
Inne książki Ewy Bauer na Poligonie: