Książka porusza bardzo trudną tematykę i między innymi dlatego po nią sięgnęłam, bo mówi się o tym zbyt mało, wiedza moja i społeczeństwa jest znikoma… Pewnie dlatego, że unikamy tak trudnych tematów, wolimy udawać, że skoro nie dotyczy to nas, to nie dotyczy nikogo. I przez to jest chyba temat jest jeszcze trudniejszy. A nie może być tak, że zamykamy oczy, odwracamy się, udajemy, że choroby nie istnieją, bo niestety istnieją i potrafią człowieka złamać!
Ale potrafią też sprawić, że stanie się silniejszy! Bohater, a zarazem autor książki, opisuje swoje życie… Zaczyna od początku, kiedy jeszcze nie wiedział, że dotknęła go tak trudna choroba, kiedy tylko zauważał, że coś jest nie tak, że organizm jest słabszy niż powinien być i reaguje niewspółmiernie do wysiłku. To był ten pierwszy moment, który on zauważył po latach, bo wtedy przecież nie kojarzył tego z tak ciężką chorobą.
Autor opisuje swoje życie ze stwardnieniem rozsianym, życie doświadczyło go bardzo boleśnie chorobą, potem rozstaniem z żoną, która była o 18 lat młodsza od niego i nie poradziła sobie z tą sytuacją. A on w najtrudniejszej chwili został sam…
Nie chciałabym Wam opowiedzieć tej historii, bo książka ma niecałe 90 stron, w związku z tym można ją przeczytać bardzo szybko, a myślę, że nikt nie jest w stanie opisać tego lepiej niż człowiek, który to przeżył. W związku z tym zachęcam Was do poświęcenia chwili na tę bolesną historię… dodam tylko, że autor mimo wszystko pozostaje w optymistycznym nastroju, wobec tego myślę, że warto!
Warto poczytać, warto się zastanowić, pochylić się nad ludźmi, którzy zostali tak ciężko doświadczeni przez los…
Po przeczytaniu tej książki mam ochotę nieco więcej dowiedzieć się o chorobie, chyba najbardziej interesujące są początki, to jak ona się rozwija, jakie są niepokojące objawy… bo o tym, jak trudno jest później to już wiemy nieco więcej…