Cóż… Nie macie pojęcia jak długo czekałam na tę książkę…. W końcu dotarła do mnie z dedykacją, więc zaczęłam od salta radości na środku drogi w obecności listonosza, a potem popędziłam czytać ?
W międzyczasie autor westchnął wirtualnie, że dwa miesiące jego ciężkiej pracy, ja przeczytam w kilka godzin, więc nie chcąc sprawiać mu przykrości z ciężkim sercem odłożyłam książkę, by dokończyć ją rano. Czy Wy sobie wyobrażacie w ogóle jakie to było poświęcenie z mojej strony?!
Dobrze, dobrze, już mówię o treści…
Wszystkie znakomite pisarki w jednym miejscu, w tym samym czasie, oj tyle bab w jednym miejscu zawsze wróży problemy… Cóż, to nie mógł był sielski weekend.
Zjazd pisarek w ślicznym dworku pod Krakowem – miejscu odludnym i pięknym. Wyobraźnia podsuwa nam piękne miejsce, pyszne jedzenie, drogie suknie i przede wszystkim odpoczynek. Ale czy mogłoby to być takie proste… raczej nie 😉
To chyba pierwsza książka, która obnaża świat pisarzy, ich wzajemne stosunki oraz podejście do czytelników. Jasne, fikcja literacka, ale jakieś ziarno prawdy jest w tym na pewno. Choć autor zaznacza by nie doszukiwać się prawdziwych osób i sytuacji to jednak mruga do nas okiem i przemyca pewne cechy, a także wydarzenia. Wśród całkowicie realnych bohaterek znajdziemy choćby trzy blogerki, które biorą udział w zlocie jako goście. Czyżby kolejny pierwszy raz w literaturze? A blogerki wcale nie przemknęły w tle, a pomogły rozwiązać zagadkę…
Ale przejdźmy do najważniejszej pisarki: Róża Krull to taka kobieta, z którą większość chciałaby się przyjaźnić, na pewno! Szczera do bólu, zabawna, i wiecznie w tarapatach. Pisze kryminały i zaraz po przyjeździe do dworku jeden egzemplarz zostaje jej podsunięty do podpisania. Młody chłopak (boy hotelowy) przyznaje, że książkę znalazł i wskazuje trzy zaznaczone w niej fragmenty – wszystkie są scenami zbrodni. Róża ma złe przeczucia, niestety o tym, że słuszne może przekonać się już podczas kolacji, gdy jedna z pisarek zostaje otruta cyjankiem. W jej książce kolejna śmierć następuje przez uduszenie i… cóż, nie trzeba długo czekać a kolejna pisarka zostaje zabita. Już tytuł informuje, że śmierć na stronach zagości trzy razy, więc chyba nikogo to nie dziwi, że i kolejna ofiara szybko ginie. W książce w ogóle wszystko dzieje się szybko, bo czytelnik ledwie nadąża przewracać kartki… Najbardziej przerażające jest to, że do dworku nie mógł dostać się nikt obcy, więc Róży nie pozostaje nic innego, jak zabrać się za prywatne śledztwo…
Chętnie poczytałabym więcej o innych pisarkach, by nieco wniknąć w ich relacje, ale to w końcu początek serii, więc pewnie wszystko przed nami! Mam taką nadzieję…
Odniosłam wrażenie, że poprzednia książka autora była nieco bardziej „przegadana”, tutaj wszystko pędzi, jest treściwe i krótkie. Nie wiem, czy to lepiej, ja tam lubię poczytać więcej 😉 tym bardziej, że autor ma prawdziwy dar opowiadania historii!
Przyznam się Wam, że długo analizowałam wydarzenia opisane w książce, bo miałam ambitny plan wskazania mordercy, ale… chyba jednak poległam. Nie lubię, gdy mi się nie udaje, więc z radością przyjęłam fakt, że zakończenie tomu gwarantuje kolejną zagadkę do rozwiązania w przyszłości… Także ten, Autorze Kochany, pisz szybciutko!
Nie wiem, czy śledzicie profil
pana Rogozińskiego na FB, jeśli nie to polecam. Jest tam zabawnie, sympatycznie i bardzo rodzinnie.
I na koniec zadanie na spostrzegawczość ? spróbujcie rozwiązać tę zagadkę…. W książce trafił się byk ? dodam, że pomieszane zostały nazwiska. Wyłapaliście?
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi.
#czytambopolskie – wyzwanie trwa i jeśli jeszcze nie bierzesz w nim udziału to koniecznie się zgłoś 😉
2 komentarze