Chyba nie przesadzę jeśli powiem, że to najlepsza książka Magdy Wali. Autorka co prawda twierdzi, że to kwestia innej wojny, więc temat wydaje się lżejszy. Ja jednak będę się upierać, że tajemnica, klątwa, przesądy, a do tego dawne zwyczaje są receptą na udaną historię.
Wala zmyliła czytelnika wprowadzając na samym początku wątek niemowlęcia, jednak poprowadzenie fabuły w taki sposób dodało historii smaczku. Kto by się spodziewał?! No chyba nikt. Przyznaje, brak mi wiedzy historycznej, więc opisy autorki przyjmuję za pewnik. Nie to, żebym im nie ufała, jednak z pewnością łatwiej czyta się książki mając jakiekolwiek pojęcie o temacie. Przenosimy się bowiem do roku 1920, do ziemiańskiego dworu i dokładnie poznajemy szczegóły życia w tamtym okresie.
Bohaterowie
Bohaterką jest Aniela Wilczek, która żyje niejako z piętnem, i choć dziś jest damą do towarzystwa pani Strumieńskiej, ciągle żyje w cieniu swojej przeszłości. Ukrywa ją przed wszystkimi, ale ma świadomość, że prędzej czy później zaważy ona na jej przyszłości.
Jest też bohater – porucznik Rafał Mielżyński. To dzięki niemu poznajemy szczegóły wojny polsko-bolszewickiej. Od razu przypadł mi do gustu, choć trudno powiedzieć czemu, bo doprawdy bywał denerwujący.
Jednak jego upór został dość wyraźnie ukazany przez autorkę. Trafiła mu się w dodatku dość oporna panna, więc trudno książkę nazwać romansem. Niemniej bywa zabawnie, jest momentami wzruszająco i sentymentalnie. A zakończenie? No mnie wbiło w fotel! Takiego obrotu spraw nie spodziewałam się na pewno. Żal rozstawać się z bohaterami. Szczególnie, że kolejnego tomu nie będzie. Ale na następną książkę Magdaleny Wali czekam z niecierpliwością!