Dziś oddałam Poligon w ręce autorki, a sama byczę się na plaży… Magdalena Wala poleca książkę na wakacje… ciekawe, czy znalazła się w moim bagażu? a w Waszym? Przyznam się, że moja lista jest już tak długa, że pewnie można by nią otulić cały kraj 😉
Etatowa podróżniczka wścibiająca swój nos wszędzie tam, gdzie można znaleźć jakiekolwiek zabytki – od wysokich wież monumentalnych katedr po omszałe lochy starych, rozpadających się zamczysk. Prywatnie właścicielka szalonego psa – golden retrievera, który wyprowadza ją na spacery, zapewniając zdrową dawkę gimnastyki. Książkoholiczka bez szansy na wyleczenie z nasilającego się nałogu. W wolnych chwilach pisze, czerpiąc inspirację z nieprzebranego świata swojej wyobraźni.
poście polecającym książkę na wakacje.
Miesiące letnie to czas kiedy czytam bardzo dużo, wybierając pośród książek lekkich, przy których mogę się
pośmiać i odprężyć. Zastanawiałam się czy polecić całą gamę rozmaitych książek
– a wyszłaby długaśna lista czy też skupić się na jednej, która reprezentuje
sobą wszystko to, co kocham w literaturze.
Wam „Nomen Omen” Marty Kisiel. Powieść przeczytałam podczas jednych z
najlepszych wyjazdów, które mi się przytrafiły i jest to jeden z wielu powodów
dla których zajmuje ona wyjątkowe
miejsce na liście moich lektur. Kolejną przyczyną jest fantastyczna
polszczyzna, którą posługuje się autorka i już dla całego piękna języka
polskiego warto po jej książki sięgnąć. Ja, co tu dużo gadać, byłam stylem pani
Marty oczarowana. Po kolejne „Nomen Omen” było zabawne. Zdaję sobie sprawę, że
sporo czytelniczek preferuje książki, przy których można się wzruszyć, ale
uwierzcie mi, rozbawić w inteligentny sposób czytelnika to naprawdę jest Sztuka.
Taka przez zdecydowanie duże S. Gdybym miała określić gatunek powieści wahałabym się pomiędzy
powieścią grozy, fantastyką, kryminałem i komedią właśnie. A wszystko to
zostało zmiksowane i podane w idealnych dla mnie proporcjach.
jest dziewczę o dźwięcznym imieniu Salomea i wiele mówiącym nazwisku Przygoda –
zdrobniale Salka. Książka zaczyna się w momencie, gdy Salka zaczyna mieć dość
swojej skądinąd sympatycznej rodzinki i postanawia dosłownie uciec na swoje.
Czyli przeprowadzić do Wrocławia. Salka wynajmuje pokój w miejscowym domu
grozy, którego właścicielką jest staruszka o nazwisku Bolesna. Dziewczynę na
początku dziwi to, że staruszka jest raz posępna jak mogiła, raz radosna jak
skowronek, aż wpada na to że kobiet jest kilka – trzy konkretnie. Identyczne
trojaczki. Pojawia się też ewentualny luby, asystent na wydziale literatury,
który ratuje dziewczynie życie po tym jak brat usiłuje ją utopić w Odrze…
ostatnie zdanie i miałam ochotę na jeszcze. Najlepiej od razu. Autorka ma
niesamowite poczucie humoru, zgrabnie buduje fabułę, na każdym kroku czytelnika
czeka mnóstwo niespodzianek. Postaci są różnorodne, z całą plejadą wad i zalet
takie do pokochania od razu i na wieczność.
którzy kochają radosne i zarazem odrobinę ponure książki. Wielbicielom zagadek
i tajemnic. Takim, którzy lubią jak podczas lektury głośniej zabije im serce.
Czasem ze strachu, a czasem ekscytacji.
Dla mnie „Nomen Omen” stał się prawdziwym czytelniczym strzałem w
dziesiątkę!