Nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki! No nie mogłam! Chyba każdy, kto choć trochę interesuje się zjawiskami paranormalnymi słyszał o małżeństwie Warren. Ed i Lorraine przebadali wspólnie tysiące niesamowitych przypadków. W 1952 roku założyli też Stowarzyszenie ds. Badań Parapsychicznych. Słyszeliście o Amityville? To oni je zbadali i opisali! Znacie Annabelle – to dzięki nim straszy! Teraz w nasze ręce trafia książka „Nawiedzenia” i opisuje prawdziwe historie, z którymi się spotkali!
Nie wiem jaki macie stosunek do paranormalnych zjawisk – ja właściwie nie wiem, czy w nie wierzę. Ale nie mogę powiedzieć, że nie wierzę… No i lubię o nich czytać i słuchać. Oglądać średnio. Ale książki z dreszczykiem to coś dla mnie! A takie oparte na „faktach” (ten cudzysłów to odrobina sceptycyzmu 😉 ) tym bardziej!
Fabuła
Tym razem „Nawiedzenia” serwują nam opowieści z bliskiego im Cmentarza Union. Pierwsza część książki to historie zjaw i duchów z tamtej okolicy – między innymi opowieść o nawiedzonym klasztorze, samotnym grabarzu czy kultowej już Białej Damie. Autorzy przybliżają nam opowieści o spotkaniu z duchami na pustej drodze – kiedy to mężczyzna obróciwszy się zobaczył na tylnym siedzeniu dziwną postać. Jednocześnie przejechał przez zjawę kobiety stojącą na środku drogi. Od tamtej pory mężczyzna odczuwał ogromny, niezrozumiały smutek. Dopiero Ed i Lorraine wyjaśnili mu, że to co czuje to uczucia tego ducha…
Podobnie wyjaśnienie tego, co się dzieje od Warrenów i całego Stowarzyszenia otrzymała kobieta nazwana na potrzeby książki Clarie. Kobieta w czasie pisania listu doświadczyła czegoś dziwnego – ktoś przejął kontrolę nad jej ręką i pisał za nią. Nazywane jest to pismem automatycznym i stanowi sposób na porozumiewanie się dusz z rzeczywistością…
Naszym badaczom udało się też kilkakrotnie nagrać „postaci”, „materie” duchów…
„Wiedziałem, że coś się stanie. Złapałem kamerę, wyskoczyłem z vana i pognałem do statywu. Po chwili nagrywałem blask, który znajdował się dokładnie przede mną, blask, który ostatecznie przyjął kształt kobiety.
Oceniłem ją na jakieś trzydzieści lat. Miała ciemne włosy i powłóczystą, białą suknię.
Biała Dama nie była sama. Otaczały ją ciemne kształty, postacie, które wydawały się na nią skakać. Uświadomiłem sobie, że pięćdziesiąt lat temu ludzie opowiadali o tym, że widywali tę kobietę i leśne duchy, które się jej czepiały i które wydawały się z nią kłócić.
A ja to nagrałem na taśmę video!
(…)
Szła dokładnie w moją stronę, zgadza się, ale gdy spojrzałem na nią przez wizjer kamery, nie było jej tam!
Odgłosy wydawane przez leśne duchy stały się bardziej gniewne i natarczywe. (…) byłem przestraszony i nie wiedziałem, co robić, ale szedłem prosto na nią.
A ona zniknęła!”
***
Takie i inne, czasem groźniejsze spotkania z istotami nadprzyrodzonymi opisane są w książce „Nawiedzenia”. To historie, po które chętnie sięgną osoby wierzące, że „coś w tym jest”. Nie przeczytałam książki od deski do deski od razu – powoli, co jakiś czas czytałam po jednej opowieści. Myślę, że pozycja spodoba się ludziom, którzy nie są negatywnie nastawieni do okołoziemskich klimatów. Ja bardzo cieszę się, że trafiła w moje ręce.
Zwłaszcza, że państwo Warren już nie żyją, więc nie wiadomo, kiedy znowu będą mogli coś nam opowiedzieć…