Do Jaworzna mamy przysłowiowy rzut beretem, a jednak dużo czasu upłynęło zanim tam dotarliśmy. I bardzo tego żałujemy. Bo miejsce jest piękne… I nawet perspektywa burzy i w konsekwencji ulewa nie zniechęciły nas. Mamy już w planach kolejna wycieczkę, tym razem piknik a Szymon zapowiedział, że zabiera rower.
Zrobiliśmy tylko jeden błąd – oczywiście z mojej winy – ale skończyło się po prostu dłuższym spacerem. Z rowerem czy wózkiem byłoby to niewykonalne. Ale od początku.
Wokół parku jest sporo niewielkich parkingów. Choć te, na które trafiliśmy były raczej miejscami postojowymi wzdłuż drogi. Dobrze wybrać taki, który na mapie jest blisko wody, my zanim doszliśmy do zbiorników musieliśmy przejść przez park. Ale to przyjemny spacer. Park jest zadbany, a ścieżki szerokie. I nadają się dla rowerzystów.
Po drodze w dwóch miejscach można znaleźć stoiska z lodami rzemieślniczymi. Cena gałki to 4 zł, czyli typowo jak na takie miejsca. Nie było nam dane ich spróbować, bo gdy ustawiliśmy się w kolejce lunął deszcz i zaczęliśmy uciekać. Na szczęście lody miały być ostatnim punktem programu podczas tej wycieczki.
Błąd popełniliśmy jeden, bo gdy przeszliśmy przez park trafiłam na tabliczkę: DO PUNKTU WIDOKOWEGO. Jak wycieczka to punkt widokowy jest obowiązkowy. Zeszlismy więc z drogi i przecięliśmy polanę do schodów. Wspinaczka, spacer po lesie w towarzystwie krwiożerczych komarów, kolejne schody, wąska ścieżka. Wyszliśmy w końcu na szerszą drogę i tak już mijaliśmy rowerzystów. Do tarasu widokowego trochę szliśmy. Ale widoki cuuuudne, więc warto. Jeden punkt widokowy, po spacerze drugi, i schody w dół do zbiorników wodnych.
Niestety, aktualnie panuje tam susza, więc z pomostu można zeskoczyć na piasek 🙁 ale widziałam zdjęcia, gdy siedząc na pomoście można było moczyć stopy. Cudne miejsce. I wszędzie pełno miejsca by rozłożyć koc i cieszyć się widokami.
Idąc dalej ze żwirowych ścieżek wychodzimy na asfaltową drogę i nią docieramy do punktu, gdzie skręciliśmy na punkt widokowy. Jednym słowem można było zrezygnować z przedzierania się przez las wąską ścieżką i wchodzenia po schodach dwa razy 😉 Ale i tak warto!
Dodam tylko, że zdjęcia nie oddają uroku, niestety, niebo było burzowe, więc i ciężko było zrobić fajne fotki, a nie chciałam ich podkręcać w programie 😉