„Słodki kłamca” czyta się zbyt szybko ? to było bardzo przyjemne popołudnie z kawą i wieczór z winem. Tak, dosłownie tyle trwało to spotkanie ? a ja czekam na więcej i więcej…

Ciężko się oderwać od bohaterki wpadającej nieustannie w tarapaty. Zaczyna się od tego, że znajduje swojego faceta między nogami koleżanki. No, nie ma się co czarować, nie wiązał jej sznurowadeł. Dziewczyna więc pakuje swoje rzeczy i odchodzi z pracy oraz przeprowadza się do przyjaciółki. Po zjedzenia tony lodów bierze się za siebie. I właściwie już pierwsze wyjście z domu jest strzałem w dziesiątkę. Poznaje przystojniaka. Tylko czy to faktycznie strzał w dziesiątkę?
A potem znajduje wymarzone mieszkanie i poznaje genialnych sąsiadów. Ale i tu nic nie jest takie na jakie wygląda. No dzieje się. I co z tego, że ogólnie sprawa znajomości jest przewidywalna. Co z tego… Skoro bohaterowie są poskładani jak origami, ale są naturalni, zabawni, choć skrywają tajemnice. Jednym słowem, czujesz się jak wśród swoich i nie masz ochoty ich opuszczać. A kiedy rozwiązują się wszystkie zagadki, poznajemy ich przeszłość i otwierają się przed sobą i czytelnikami stają się nam jeszcze bliżsi.
„Słodki kłamca” to prosta, lekka i idealna na lato książka. Niewymagająca obyczajówka lub romans, który ma sprawić przyjemność samym czytaniem. To naprawdę lektura na jeden dzień. Pogoda nam sprzyja, więc zgarnij ją pod pachę i połóż się w ogrodzie/na balkonie/na plaży. Miłego czytania!
Jeden komentarz