Kto z nas nie tęsknił za Dionizą Remańską? Ja tęskniłam bardzo! W ogóle za twórczością Hani Greń tęskniłam, ale już 14 października kolejna premiera, tfu! premiery! Aż trzy! Powiem więcej, dzień wcześniej o 19.00 na FB odbędzie się spotkanie przy kawie z autorką… a ja będę miała zaszczyt i ogromną przyjemność z autorką porozmawiać.
„Piątek przykazanie” to trzecia część serii o Dionie. Byłą policjantka jest już licencjonowanym prywatnym detektywem i właśnie dostała pierwsze zlecenie. Teoretycznie miała współpracować z ojczymem, ale los chciał, że tym razem miał on inne zobowiązania. Sprawa nie jest łatwa, a Dionie wydaje się nawet podejrzana. Kolejny raz trafia do małej osady, gdzie wszyscy mieszkańcy postanawiają milczeć i chronić wzajemnie swoje tajemnice.
Czy książka mi się podobała? I tak i nie. Zabrakło mi czegoś 😉
„Piąte przykazanie”
Paweł Pisarek zaginął, jego matka jednak uważa, że został zamordowany. Ma nawet podejrzanych, rzuca oskarżenia na niemal całą wioskę. Diona podejrzewa drugie dno całej sprawy, a najbardziej, że chłopak uciekł od nadopiekuńczej matki. Dość szybko jednak dowiaduje się, że w osadzie zgłoszono zaginięcie dwóch księży. Sporo tych zaginięć jak na niewielką wioskę…
Czy te dwie sprawy są ze sobą powiązane? O co chodzi? Czy Diona ma szansę wyciągnąć coś od milczących mieszkańców?
Autorka jak zwykle zabawiła się w kotka i myszkę z czytelnikiem, rzucała tropy, myliła nas… Podsycała ciekawość wplatając w tekst fragmenty opisujące ucieczkę. Oj działo się… Jeśli o tło kryminalne chodzi działo się nawet bardzo wiele. Dionizę dogoniła jej przeszłość i to w dość brutalny sposób. I znowu naszła mnie myśl, że bohaterki u Greń zawsze solidnie dostają po dupie od losu. Zazwyczaj w którymś tomie z kolei los w końcu się do nich uśmiecha, a u Diony nadal posucha… Niby się ten Marcin kręci, niby chce, a jednak nic nie robi. I czeka. Nie wiadomo na co. A ja bym nie miała nic przeciwko, żeby w tej kryminalnej opowieści o życiu Dionizy pojawiło się nieco więcej obyczajowych wątków. No i trochę stęskniłam się za Marcinem. Nie będę ukrywać, że szpilki, które sobie wbijali dodawały smaczku książce. To co, rozkręci się coś na tym polu?
Z jednej strony cieszy mnie myśl, że cykl ma się składać z 5 tomów, z drugiej właśnie do rana czytałam trzeci, a to znaczy, że zostały tylko dwa. Malutko…
Zostawiam Wam link do wtorkowego wydarzenia: Jesienne przesłuchanie przy kawie oraz do recenzji innych książek Hanny Greń na Poligonie
A tu podrzucam Wam link do porównywarki cen, by znaleźć najtańszą opcję 🙂