Jak trafiłam na książkę „Kolacja z Tiffanym”? Dzięki temu, że do podcastu muszę przejrzeć zapowiedzi premier na nadchodzący miesiąc moja książkowa chciejlista ciągle się wydłuża. Nie wiem, czy zamiast „dzięki temu” nie powinnam napisać „przez to”. Nigdy nie wygrzebię się z zaległości jak tak dalej pójdzie. Ale trafiam na fajne książki, więc nie narzekam. „Kolacja z Tiffanym” zapowiadała się interesująco i właśnie tak było!
Cóż poradzę, że bohaterki nieco zakręcone przyciągają mnie do siebie? Nie jestem może największym pechowcem, ale jak coś się ma komuś przydarzyć to pewnie ja będę miała tego pecha. Ale bez przesady, aż tak źle jak z bohaterką u mnie nie ma.
Wyobraźcie sobie, że dziewczyna traci pracę, a szukając nowej trafia na rozmowę kwalifikacyjną w złe miejsce! Może i nic takiego, zamiast sprzedawać lody będzie sprzedawała diamenty… Większość perypetii spada na nią, ponieważ nie nosi okularów. Ubzdurała sobie, że źle w nich wygląda i woli wylewać tusz z kałamarza na jasny dywan szefa, przewracać ludzi i wsiadać do cudzych wozów. Nie ma co ukrywać – dzieje się. Bo jeśli do problemów pani Lisek, w które nieustannie wpada dodamy złodzieja biżuterii, mafię, podstarzałego erotomana i kilka innych czynników to wiecie… powstaje naprawdę fajna książka!
Perypetie rodzinne jej szefa nieco mnie dziwiły i początkowo wydawało się to mocno skomplikowane. Chciałabym powiedzieć, że kończy się happy endem i jest cudownie, ale pod koniec książki dochodzi do porwania! No a z porwaniami, mafią to już wiadomo – bywa różnie… 😉
Książka bardzo przyjemna, czyta się szybko, akcja nie zwalnia, bo i bohaterka nieustannie w coś się pakuje. Naprawdę sympatyczna książka o przyjaźni, zakochaniu, oddaniu i wierności, głównie wobec rodziny. Spędziłam z nią kilka wieczorów i, nie ukrywam, odpoczęłam. Chyba czas nadrobić książki autorki, bo muszę przyznać, że wiele mnie ominęło!
Inne książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej na Poligonie:
Jesteś moja dzikusko
antologia „Zakochane Trójmiasto”
antologia „Pensjonat pod świerkiem”