Już same okładki magazynów podobają mi się tak średnio. Pewnie dla odrobinę starszych dzieci są ok, ale mój syn nie ma jeszcze 6 lat. Ale dodatki, mamo, dodatki! Ja chcę takie okulary! I ten naszyjnik. Będę piratem! No i weź tu dyskutuj!

Uległam, bo nadal bardzo chcę by Szymon nauczył się czytać komiksy, a poza tym mam świadomość, że te wszystkie magazyny to rozrywka chwilowa. Ot, rozwiąże zadania, poczyta i odłoży. Jedynie dodatki ciągle są w użyciu.

W jednym z numerów znaleźliśmy „Bling Bling Pirata Złotka”, czyli wisior i zestaw tatuaży. Szymon się tak wkręcił w tego pirata ze złotym naszyjnikiem, że pokój przemienił w statek piracki i miał zabawę na całe popołudnie!
Poniżej zdjęcia wnętrza magazynu. Komiks, zadania i duże plakaty. A przede wszystkim mapa skarbów! No i wiecie, plan na zabawy jest, bo przecież map może być mnóstwo. Takich podrzucanych przeze mnie, ale też takich tworzonych przez dziecko.




W innym numerze dodatkiem były „oCOOLary”, które też dały dziecku wiele radości. I jakoś tak zawsze odpuszczam, bo jego szczęście jest najważniejsze – nawet jeśli to tylko plastikowe okulary. A magazyn, pomijając niezbyt przyjemnie wyglądających bohaterów, nie przekazuje negatywnych treści. Jak zwykle zawiera labirynty, zagadki, czy komiksy. Tylko zamiast przyjemnych psiaków na obrazkach są brzydale.



Czy jesteście przeciwni takim bohaterom? Bo ja nadal mam mieszane uczucia…