Są książki, które czytam jednym tchem i takie, które potrzebują dużo czasu, bo oprócz czytania intensywnie o nich myślę. „Wiedźma. Droga do siebie” należy do tej drugiej grupy. Zgubne dla mnie okazało się czytanie opisów i skupianie na okładce, a to dlatego, że rozmawiałam z innymi o książce zanim jeszcze przeczytałam ją w całości. Jak więc oceniam książkę?
Wiedźma. Droga do siebie
Po pierwsze: książka zachwyca okładką. Jest mroczna, tajemnicza, a przy tym przyciągająca. Oprócz ciemnej drogi okładkę oplatają jakby oszronionej gałęzie widoczne pod światło. Piękny zabieg. Wszystko wydaje się magiczne. Co przy tytule #wiedzmadrogadosiebie nie powinno dziwić. No właśnie. Tytuł sugeruje historię magiczną, szczególnie że autorka sama o sobie mówi: czarownica. Początek książki od razu uprzedza czytelnika, że znajdziemy tam elementy pamiętnika, wspomnień, mitologii, snów, wizji i manifestów. To po drugie. I dlatego właśnie ja nigdy nie czytam opisów książki, nigdy nie czytam recenzji zanim sama nie przeczytam danego tytułu. Bo nie chce się nastawić. Chce książkę czytać z czystą głową. A o tej książce rozmawiałam z Malwiną podczas nagrywania podcastu Bez Przerwy i się nastawiłam!
Chciałam historii naprawdę magicznej, uduchowionej, o drodze kobiety do wnętrza siebie, poznawania magii, odkrywania jej w sobie. Być może miałam wizję nieco filmową… Ale jakaś miałam. I nie znalazłam jej w książce. Jednak po trzecie: nie powiedziałabym, że książka jest zła. Przeciwnie. Jednak zarówno tytuł, jak i okładka sugerują czytelnikowi nieco inna zawartość niż w rzeczywistości znajduje. Autorka zebrała myśli, wizje, wyobrażenia, wspomnienia i mocno je zamieszała po czym spisała jak leci. Mamy tu wrażenie chaosu, rozedrgania, tracimy momentami poczucie czasu, gubimy się między prawdą a fikcją. Autorka opisuje przerażające sytuacje, pełne przemocy – również seksualnej – i nałogów.
I znając te wydarzenia chaos staje się jakby zrozumiały, zaczyna pasować, jest na miejscu. Nadal za mało tu tej magii, na którą tak czekałam. Ale może nie o to w tym wszystkim chodzi? Nie we wszystkim się zgadzam z autorką, nie wszystko mnie przekonuje, nie wszystko biorę za pewnik, ale przecież nie muszę. Nie będę ukrywać, że książka sama w sobie całkiem mi się podobała. Wszelkie negatywne aspekty wynikają głównie z mojego kiepskiego nastawienia, z wiary w opinie kogoś kto okładką i opisem ma przekonać. Wielokrotnie już miałam okazję sprawdzić jak niewiele opisy lub wizualizacje mają wspólnego z zawartością.
Ogólne wrażenie
To bardzo mroczna książka. Po kimś kto mówi o sobie czarownica i jest wyrocznia oczekiwałam więcej magii w magii. Ale podkreślę, moje oczekiwania były moimi wymysłami. Mogłam po prostu, tak jak zawsze, przeczytać książkę. Nie nastawiać się, nie oczekiwać niczego. Podejrzewam, że wtedy oceniłabym ja o wiele wyżej, a może bardziej doceniła. Wierzę, że autorka będzie chciała podzielić się swoim doświadczeniem jako wyrocznia, jako czarownica w przyszłości. A ja pewnie wtedy po książkę chętnie sięgnę.
Najgorsze jest to że się człowiek niepotrzebnie nastawi i potem jest wielkie rozczarowanie.