„Niebezpieczna gra” to książka porównywana do Pitbulla i do Pauliny Świst… W związku z tym większość osób, które już ją przeczytało doszukuje się podobieństw, natomiast ci, którzy jeszcze nie mieli okazji snują domysły. Wydaje mi się, że najgorsze, co można zrobić to debiutanta porównywać do kogokolwiek! Mam nadzieję, że przeczytacie dlaczego tak uważam…
Pitbull… Nie wiem, nie znam (wiem, że trochę wstyd).
Paulina Świst… Dajcie Wy jej święty spokój, niech pisze kolejną książkę (też czekam!)! Nie umiem powiedzieć, czy Wituszyńska jest do nich podobna, ale wolałabym uznać, że to po prostu Wituszyńska. Debiutantka. Autorka, która nie potrzebuje żadnych porównań, bo po prostu jest świetna.
I, oczywiście, rozumiem ten chwyt marketingowy, który ma przyciągnąć ludzi zwykle nieczytających książek. Natomiast żaden książkoholik tego porównania nie potrzebuje, co więcej odnoszę wrażenie, że w blogosferze to porównanie Wituszyńskiej odrobinę zaszkodziło… Ale spokojnie, ona się obroni! Choć na początku nic nie zapowiadało, że to będzie taka petarda…
Niebezpieczna gra
Bohaterką jest młoda dziewczyna w szponach alkoholizmu. Zapuszczona, zaniedbana i zanosi się na to, że ona po prostu będzie się staczać. A czytelnik razem z nią… Kiedy więc następuje zwrot akcji i zaczynamy liczyć na to, że coś się zmieni okazuje się, że Wera ma zostać niańką sławnego aktora. Jest to cios poniżej pasa zarówno dla niej, jak i dla czytelnika! Jedyne co przemawia za czytaniem dalej jest dość cięty język bohaterów i ich ogromne poczucie humoru. Szybko zaczyna się robić ciekawie i wciągamy się w tę ich relację i to wszystko, co ma się wydarzyć. Przemysław Rej jest znanym aktorem, który prawdopodobnie znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze i upiera się, że potrzebuje ochrony. Komendant wzywa więc Weronikę, do której ma zaufanie i to jej powierza aktora.
Początek jest po prostu obyczajówką. Wygląda na to, że aktor jest bezpieczny, a ochrona nie jest mu potrzebna. Ale z czasem pojawia się odrobina uczucia, a może tylko napięcia seksualnego, które szuka ujścia… W każdym razie robi się gorąco. Nie tylko między tą dwójką, bo akcja też nabiera tempa. I nagle okazuje się, że jakaś mafia się pojawia, porwania, broń, ucieczki, strzelaniny, ukrywanie się, no… Jak w filmie! Ale nawet to nie dawało mi podstaw, by na koniec spodziewać się takiej petardy! I nie mam tu na myśli epilogu, tylko ostatnie rozdziały ?
***
Wituszyńska stworzyła nie tylko świetną książkę, ale idealny materiał na film. I nawet ja, choć raczej tam nie bywam, wybrałabym się do kina!
Odrzuć więc uprzedzenia, nie szukaj porównań. Wituszyńska. Zapamiętaj to nazwisko. „Niebezpieczna gra” to debiut, ale jaki debiut! Gwarantuje, że będziecie chcieli więcej.
Halo, autorko, czytasz tę recenzję? Kiedy kolejna książka? Bo my tu czekamy!
A ja Wam jeszcze podsunę inne polskie autorki z Wydawnictwa Kobiecego, wystarczy kliknąć (a już niedługo, bo 15 maja, pojawią się u nich kolejne nowości!):
Oczywiście recenzja pojawiła się w ramach poleceń #CZYtoMAJ, a więcej o wyzwaniu przeczytasz <tutaj> i tam też można się zgłosić!
3 komentarze